cobras napisał(a): Pierdolisz jak potłuczony, akurat rak jest traktowany bardzo priorytetowo
Sam pierdolisz jak potłuczony:
Cytat:Wyobraź sobie taką sytuację. Masz 34 lata, fajny związek, dużo planów i celów. Idziesz na rutynowe USG. Lekarz na badaniu zauważa czarną plamę wychodzącą z twojej trzustki. Okazuje się, że to 14 cm guz. Guz?Jaki guz?! Halo?! Tysiące konsultacji, badań. Witaj raku, witaj polska "darmowa" służbo zdrowia. Witajcie zmęczeni lekarze. Dwa lata. Sprzedane meble, zadłużone mieszkanie, kredyty, pożyczki, proszenie ludzi o pomoc. Bo wszystko kosztuje. Nie byłoby mnie już bez cudownych ludzi: przyjaciół zbierających pieniądze, znajomych dalszych i bliższych. I tych zupełnie obcych. Zobacz, jeden dzień...
- taki mail wysyła mi kilka miesięcy temu Magdalena Swat, chora na raka trzustki, która na stronie fundacji Alivia i SiePomaga zbiera pieniądze na leczenie. Podobnie jak setki innych chorych na nowotwory.
Leczenie w Polsce to wyzwanie
Olga Białacka (też czytam o niej na stronie fundacji ) walczy z rakiem piersi. Ma dwóch synów. Zawsze lubiła myśleć: "Wszystko zależy ode mnie, wystarczy chcieć". Wciąż lubi tak myśleć: "Ale leczenie w Polsce to wyzwanie. Choćby teraz, potrzebuje 336 000 tysięcy złotych na pertuzumab, lek, który by mi pomógł. Ale on w Polsce nie jest refundowany.
– Co roku 150 tysięcy osób w Polsce dowiaduje się, że ma raka – mówi Agata Polińska z Fundacji onkologicznej Alivia. – Ponad połowa z nich nie przeżyje pięciu lat. Dlaczego? Z powodu kiepskiej profilaktyki, późnej diagnostyki, braku dostępu do nowoczesnych leków, i terapii. To wszystko w naszym kraju leży. Właśnie dlatego powstała nasza fundacja. Żeby pomagać chorym zbierać pieniądze na leczenie, informować o najnowszych terapiach na całym świecie, dostępnych zagranicą lekach.
Agata miała 28 lat, kiedy dowiedziała się, że jest chora na nowotwór. Jaki rak? – patrzyła zszokowana na lekarzy. Przecież jestem młoda, pracuje w agencji reklamowej, mój świat jest kolorowy i bezpieczny.
Włochy, Wielka Brytania, Stany Zjednoczone – wszędzie szukała pomocy. Bartek, jej brat, wykupił dostęp do amerykańskich bibliotek medycznych, przeczesywał internet, gdzie szukał opracowań dotyczących jej typu nowotworu. W końcu znalazł lek. W Stanach Zjednoczonych.
"Gdybym zdała się tylko na terapię oferowaną mi w ramach NFZ, najprawdopodobniej bym już nie żyła."
Dziś do jej i Bartka fundacji dziennie przychodzi dziennie kilkadziesiąt maili: – Scenariusz prawie zawsze jest podobny. Sama diagnoza już jest szokiem, potem jest szok, gdy okazuje się, że obietnice NFZ o bezpłatnym leczeniu to tylko iluzja. Bo kolejki na badania diagnostyczne są ogromne, bo lekarze niechętnie wypisują skierowania, bo są opryskliwi, nieuważni, brutalni. Bo jeśli zależy nam na czasie musimy umawiać się prywatnie, bo za wiele badań trzeba płacić.
"Pani ma paranoję, a nie raka" usłyszała moja kuzynka. Do gabinetu znanej ginekologa trafiła, bo wyczuła w piersi zgrubienie "To na pewno nie guz" oznajmiła lekarka. Badań nie zleciła. Dwa miesiące później, już w Australii, bo tam na stałe mieszka kuzynka, okazało się, że to jednak rak. Z przerzutami do kości. W ciągu kilku godzin wykonano konieczne badania, diagnozę postawiono dzień później, od razu zaproponowano kilka rodzajów terapii. Ten sam typ agresywnego raka piersi mają dwie podopieczne fundacji Alivia– Alina i właśnie Olga.
"Nic pani nie jest, wyłudza pani tylko zwolnienie" – czyli witaj polska diagnozo
[...]
W 2015 roku powstał raport dotyczący dostępności nowoczesnego leczenia onkologicznego w Polsce. "Na 30 najczęściej używanych leków na raka, w Polce aż 12 jest niedostępnych, kolejnych 16 jest dostępnych, ale z ograniczeniami. I to urzędnicy Ministerstwa Zdrowia, a nie lekarze określają, którzy pacjenci mogą z nich skorzystać. – To się wciąż zmienia, bo kolejne leki są wciąż wprowadzane do obiegu, jak np. olaparib, stosowany przy nowotworach jajnika, który stał się popularny dzięki Korze. Ale i tak jesteśmy w tyle.
Na świecie pojawia się popularny lek? Zanim Ministerstwo Zdrowia rozważy wprowadzenie go na listę leków refundowanych minie co najmniej dwa lata. I nie zawsze będzie to decyzja pozytywna.
http://polki.pl/magazyn/reportaz,jak-wyg...tykul.html
Cytat:Najbliższe terminy operacji zaćmy wolne są dopiero za 12 lat, a nieleczona prowadzi do pełnego kalectwa. Endoproteza biodra w Szpitalu Wojewódzkim w Szczecinie możliwa będzie dopiero w 2029 r. Na leczenie kardiologiczne trzeba czekać trzy lata. Dziecięce serca mają szansę być leczone „już” za dwa lata – donosi „Super Express”.
https://koduj24.pl/po-reformie-radziwill...e-dluzsze/
I jeszcze jedno najświeższe doświadczenie z państwową służbą zdrowia: siostra cioteczna pracująca w sklepie zaszła w ciążę. Ginekolog z NFZ nie wypisał jej żadnego zwolnienia. Powiedział, że bez problemu może pracować. Na informację, że pracuje w mięsnym i że codziennie musi rozładowywać skrzynki z mięsem usłyszała - "to proszę się dogadać z szefostwem, żeby nie musiała pani tego robić". Musiała iść prywatnie do innego ginekologa, który bez żadnych problemów wypisał jej zwolnienie, a dodatkowo wyliczył termin porodu i ogólnie jakoś tak wchuj bardziej zainteresował się pacjentką.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.
Nietzsche
Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Polska trwa i trwa mać

