He, he. Humaniści nie tylko nie mają pojęcia o fizyce (jak to humaniści), ale i sami nigdy w życiu z niczego nie strzelali, nawet z łuku.
Gdyby to zrobili, to może by zauważyli, że celownik do większości broni (także do łuku) ma nastawy odległości od celu.
Musi mieć dlatego, że lot pocisku balistycznego, czy to będzie strzała z łuku, czy pocisk z działa, odbywa się w ziemskim polu grawitacyjnym. A cokolwiek w nim się znajdzie ...spada z przyśpieszeniem ziemskim ok 10 m/s2 O ile zatem po pierwszej sekundzie lotu tor pocisku obniży się o ...5 metrów, o tyle po dwóch sekundach o ...20 metrów. po trzech sekundach już o 45 metrów. Typowy pocisk karabinowy leci z prędkością ok, 1 km/s, zatem o te 5 metrów opadnie po kilometrze. Ale nie strzała ze skorpiona, ma prędkość wylotową znacznie mniejszą. Zanim doleci do celu oddalonego o 100-200 metrów już minie sekunda czy dwie. Różnica między 1 sekundą, a 2 sekundami oznacza, pilaster przypomina, różnicę ... 15 metrów. Mniej wystarcza, aby całkowicie chybić. Mowa oczywiście o strzale poziomym. W strzale pod kątem, pocisk pod wpływem grawitacji częściowo opada w dół, częściowo ...zwalnia.
Aby zatem celnie strzelić ze skorpiona (z karabinu maszynowego, czy jakiejkolwiek innej broni) do celu w powietrzu, należy dokładnie znać kąt strzału i odległość do celu (smoka). Ale jest jeszcze gorzej. Przy strzałach z broni palnej, prędkość poruszania się celu, atakującej piechoty, czy nawet kawalerii, jest znikoma w porównaniu z prędkością pocisku. Tak jednak nie jest przy strzelaniu ze skorpiona do smoka. smok porusza się z prędkością porównywalną, co do rzędu wielkości ze strzałą.
Zatem do wycelowania potrzebne są trzy parametry - kąt nachylenia broni, odległość od smoka i prędkość jego lotu. Potrzebne są nie tylko specjalne nastawiane celowniki (pod takim kątem strzelamy kiedy smok wypełni pierwszy krąg celownika, pod takim, kiedy wypełni drugi krąg, etc., ale i coś w rodzaju tabel artyleryjskich, oraz oczywiście doskonale wyćwiczona w obsługiwaniu tego wszystkiego obsługa.
Do tego dochodzi efekt psychologiczny. Ciekawe czy nasi humaniści daliby radę w ciągu sekund wszystkie te nastawy poprzeliczać, uwzględniając jeszcze poprawkę na wiatr, etc, widząc nadlatującego na wprost smoka i wiedząc że mają tylko jeden jedyny strzał a w przypadku pudła zostaną spaleni żywcem.
W dodatku, "od przodu" smok ma najmniejszy obrys i najcięższe "opancerzenie" W dodatku widząc moment strzału ma jeszcze sekundę - dwie na zareagowanie, a nawet drobna zmiana parametrów lotu oznacza pudło. Trafienie w cel poruszający się kątowo, ale z zerową prędkością radialną jest łatwiejsze, zwłaszcza, że cel jest wtedy znacznie większy i bardziej podatny na uszkodzenia. Nawet drobna rana skrzydła uziemiłaby smoka w Westeros i uniemożliwiłaby mu powrót na Smoczą Skałę.
Stanowczo nalot na wprost na skorpiona jest najlepszą możliwą taktyką ze strony smoka. Tak zresztą robiły tez samoloty w I i II wojnie światowej.
Co innego, gdyby Jamie miał nie jednego ale ze dwadzieścia skorpionów z wyszkoloną obsługą strzelających z różnych kątów i odległości. Wówczas trafienie w jakieś wrażliwe miejsce smoka, byłoby znacznie bardziej prawdopodobne.
Co do linii, to nalezy zaznaczyć, że Lanisterowie nie stanęli dokładnie w linii, ale w podwójnej linii. Nie są to oczywiście czworoboki, ale coś znacznie lepszego niż linia pojedyncza.
Człowieka można zmotywować, do rzucenia się na wystające groty, ale żaden koń do zostania Winkelriedem namówić się nie da. Zawsze zatrzyma się przed ścianą włóczni, czy pik, albo skręci, albo przynajmniej zwolni. Dlatego też w żadnej historycznej wojnie samej szarżującej kawalerii nie udało się rozerwać żadnego czworoboku piechoty, jeżeli wcześniej nie pojawiły się w nim dziury z innych powodów (np ostrzału artylerii), albo jeżeli jeźdźcy sami byli wyposażeni w kopie, czy lance i mogli nimi dźgać pieszych pikinierów z konia.
I Dothrakom, pozbawionym takiej broni, nie udałoby się rozerwać szyku Lannisterów, gdyby nie artyleria właśnie w postaci smoka.
I owszem, smok został niejako zaprogramowany do określonego kierunku lotu, bo jako latający obiekt o dużej masie i stosunkowo niedużej powierzchni aeorodynamicznej, nie jest w stanie skręcić w miejscu, czy zmienić natychmiastowo kierunek lotu o 180 stopni.
Zanim smok, po pierwszym nalocie zawrócił i przyleciał znowu, Dothracy starli się już z Lannisterami i nie mógł zionąć ogniem na szyki walczących bo raziłby tez swoich. Zamiast tego skupił się na niszczeniu taborów, co właśnie było głównym celem Daynerys. Zarówno ona, jak i Jamie i Tarly zdawali sobie sprawę, że tabory są ważniejsze od całej armii, bo pozbawienie armii zaopatrzenia, jest równoznaczne z jej zniszczeniem i to bez wyciągnięcia nawet miecza z pochwy. A armia Lannisterów nie miała alternatywnego źródła zaopatrzenia. Po utracie taborów Jamie bez ogródek doradzał Cersei rozpoczęcie rozmów o kapitulacji, a sprawa zombiaków spadła jej jak z nieba.
Hans
Jeszcze gorsza jest scena szarży w Helmowym Jarze. Nie dość że Urukhaje Sarumana mają naprawdę porządne piki, nie to co Morgulczycy, to jeszcze konie zjeżdżają po takiej stromiźnie, że normalnie połamałyby nogi.
No ale tam na czele cwałuje Gandalf, zatem magia, panie, tego magia...
Albo to:
— Baczność! — krzyknęli oficerowie stojący w czworoboku piechoty.
Na to hasło knechtowie pruscy osadzili się silniej na nogach i wytężyli ręce, trzymając dzidy. A wszystkim serca waliły w piersiach gwałtownie, bo straszliwa husaria wynurzyła się już zupełnie i gnała wprost na nich.
— Ognia! — rozległa się znów komenda.
Muszkiety zagrzechotały w drugim i trzecim szeregu czworoboku. Dym owionął ludzi. Chwila jeszcze: huk nadlatującej chorągwi coraz bliżej. Już, już dobiegają!… Nagle, wśród dymu, pierwszy szereg piechurów spostrzega tuż nad sobą, prawie nad głowami, tysiące końskich kopyt, rozwartych chrapów, rozpalonych oczu; słychać trzask łamanych dzid; krzyk okropny rozdziera powietrze; polskie głosy wrzeszczą: „Bij!” — niemieckie zaś „Gott erbarme Dich meiner[url=http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/potop-tom-trzeci.html#footnote-idp37662032][/url]!”
Pułk rozbity, zgnieciony, ale między innymi poczynają grać armaty. Już i inne chorągwie dobiegają; każda za chwilę uderzy się o las dzid, ale być może, że nie każda go przełamie, bo żadna nie ma w sobie tak strasznej jak Wojniłłowiczowa siły. Krzyk wzmaga się na całym pobojowisku. Nie widać nic. Lecz z masy walczącej znów poczynają bezładnie wymykać się kupy żółtych piechurów z jakiegoś innego pułku, który widocznie także został rozbity.
Jeźdźcy w szarej barwie gnają za nimi, sieką i tratują z okrzykiem:
— Lauda! Lauda!
To pan Wołodyjowski uporał się z drugim czworobokiem.
Też czysta licencia poetica.
No to kto był najbardziej cwany?
Owszem, nie jest bez wad i często daje się ponieść żądzy. Seksualnej, lub zemsty. Np na potraktowanie Elarii Sand w ten sposób Machiavelli by się powiesił z rozpaczy...
Albo należało ją po prostu stracić, razem z córką, za zamordowanie Doriana i Tristana Martellów, bunt przeciw Koronie, etc, etc.. albo puścić wolno i przeciągnąć na swoją stronę.
Ale sadystyczne zamęczenie córki na jej oczach i trzymanie jej później w lochu... To bardzo, bardzo ryzykowne...
A przecież nie byłoby problemem pokazać jakiś szczątkowy, składający się ze starców i kalek garnizon Stannisa otwierający bramy Smoczej Królowej...
Gdyby to zrobili, to może by zauważyli, że celownik do większości broni (także do łuku) ma nastawy odległości od celu.
Musi mieć dlatego, że lot pocisku balistycznego, czy to będzie strzała z łuku, czy pocisk z działa, odbywa się w ziemskim polu grawitacyjnym. A cokolwiek w nim się znajdzie ...spada z przyśpieszeniem ziemskim ok 10 m/s2 O ile zatem po pierwszej sekundzie lotu tor pocisku obniży się o ...5 metrów, o tyle po dwóch sekundach o ...20 metrów. po trzech sekundach już o 45 metrów. Typowy pocisk karabinowy leci z prędkością ok, 1 km/s, zatem o te 5 metrów opadnie po kilometrze. Ale nie strzała ze skorpiona, ma prędkość wylotową znacznie mniejszą. Zanim doleci do celu oddalonego o 100-200 metrów już minie sekunda czy dwie. Różnica między 1 sekundą, a 2 sekundami oznacza, pilaster przypomina, różnicę ... 15 metrów. Mniej wystarcza, aby całkowicie chybić. Mowa oczywiście o strzale poziomym. W strzale pod kątem, pocisk pod wpływem grawitacji częściowo opada w dół, częściowo ...zwalnia.
Aby zatem celnie strzelić ze skorpiona (z karabinu maszynowego, czy jakiejkolwiek innej broni) do celu w powietrzu, należy dokładnie znać kąt strzału i odległość do celu (smoka). Ale jest jeszcze gorzej. Przy strzałach z broni palnej, prędkość poruszania się celu, atakującej piechoty, czy nawet kawalerii, jest znikoma w porównaniu z prędkością pocisku. Tak jednak nie jest przy strzelaniu ze skorpiona do smoka. smok porusza się z prędkością porównywalną, co do rzędu wielkości ze strzałą.
Zatem do wycelowania potrzebne są trzy parametry - kąt nachylenia broni, odległość od smoka i prędkość jego lotu. Potrzebne są nie tylko specjalne nastawiane celowniki (pod takim kątem strzelamy kiedy smok wypełni pierwszy krąg celownika, pod takim, kiedy wypełni drugi krąg, etc., ale i coś w rodzaju tabel artyleryjskich, oraz oczywiście doskonale wyćwiczona w obsługiwaniu tego wszystkiego obsługa.
Do tego dochodzi efekt psychologiczny. Ciekawe czy nasi humaniści daliby radę w ciągu sekund wszystkie te nastawy poprzeliczać, uwzględniając jeszcze poprawkę na wiatr, etc, widząc nadlatującego na wprost smoka i wiedząc że mają tylko jeden jedyny strzał a w przypadku pudła zostaną spaleni żywcem.
W dodatku, "od przodu" smok ma najmniejszy obrys i najcięższe "opancerzenie" W dodatku widząc moment strzału ma jeszcze sekundę - dwie na zareagowanie, a nawet drobna zmiana parametrów lotu oznacza pudło. Trafienie w cel poruszający się kątowo, ale z zerową prędkością radialną jest łatwiejsze, zwłaszcza, że cel jest wtedy znacznie większy i bardziej podatny na uszkodzenia. Nawet drobna rana skrzydła uziemiłaby smoka w Westeros i uniemożliwiłaby mu powrót na Smoczą Skałę.
Stanowczo nalot na wprost na skorpiona jest najlepszą możliwą taktyką ze strony smoka. Tak zresztą robiły tez samoloty w I i II wojnie światowej.
Co innego, gdyby Jamie miał nie jednego ale ze dwadzieścia skorpionów z wyszkoloną obsługą strzelających z różnych kątów i odległości. Wówczas trafienie w jakieś wrażliwe miejsce smoka, byłoby znacznie bardziej prawdopodobne.
Co do linii, to nalezy zaznaczyć, że Lanisterowie nie stanęli dokładnie w linii, ale w podwójnej linii. Nie są to oczywiście czworoboki, ale coś znacznie lepszego niż linia pojedyncza.
Człowieka można zmotywować, do rzucenia się na wystające groty, ale żaden koń do zostania Winkelriedem namówić się nie da. Zawsze zatrzyma się przed ścianą włóczni, czy pik, albo skręci, albo przynajmniej zwolni. Dlatego też w żadnej historycznej wojnie samej szarżującej kawalerii nie udało się rozerwać żadnego czworoboku piechoty, jeżeli wcześniej nie pojawiły się w nim dziury z innych powodów (np ostrzału artylerii), albo jeżeli jeźdźcy sami byli wyposażeni w kopie, czy lance i mogli nimi dźgać pieszych pikinierów z konia.
I Dothrakom, pozbawionym takiej broni, nie udałoby się rozerwać szyku Lannisterów, gdyby nie artyleria właśnie w postaci smoka.
I owszem, smok został niejako zaprogramowany do określonego kierunku lotu, bo jako latający obiekt o dużej masie i stosunkowo niedużej powierzchni aeorodynamicznej, nie jest w stanie skręcić w miejscu, czy zmienić natychmiastowo kierunek lotu o 180 stopni.
Zanim smok, po pierwszym nalocie zawrócił i przyleciał znowu, Dothracy starli się już z Lannisterami i nie mógł zionąć ogniem na szyki walczących bo raziłby tez swoich. Zamiast tego skupił się na niszczeniu taborów, co właśnie było głównym celem Daynerys. Zarówno ona, jak i Jamie i Tarly zdawali sobie sprawę, że tabory są ważniejsze od całej armii, bo pozbawienie armii zaopatrzenia, jest równoznaczne z jej zniszczeniem i to bez wyciągnięcia nawet miecza z pochwy. A armia Lannisterów nie miała alternatywnego źródła zaopatrzenia. Po utracie taborów Jamie bez ogródek doradzał Cersei rozpoczęcie rozmów o kapitulacji, a sprawa zombiaków spadła jej jak z nieba.
Hans
Cytat:pilaster konsekwentnie krytykuje tę scenę z LOTR, gdyż jeźdźcy Rohanu taranują po prostu orków przy użyciu koni.
Jeszcze gorsza jest scena szarży w Helmowym Jarze. Nie dość że Urukhaje Sarumana mają naprawdę porządne piki, nie to co Morgulczycy, to jeszcze konie zjeżdżają po takiej stromiźnie, że normalnie połamałyby nogi.
No ale tam na czele cwałuje Gandalf, zatem magia, panie, tego magia... Albo to:
— Baczność! — krzyknęli oficerowie stojący w czworoboku piechoty.
Na to hasło knechtowie pruscy osadzili się silniej na nogach i wytężyli ręce, trzymając dzidy. A wszystkim serca waliły w piersiach gwałtownie, bo straszliwa husaria wynurzyła się już zupełnie i gnała wprost na nich.
— Ognia! — rozległa się znów komenda.
Muszkiety zagrzechotały w drugim i trzecim szeregu czworoboku. Dym owionął ludzi. Chwila jeszcze: huk nadlatującej chorągwi coraz bliżej. Już, już dobiegają!… Nagle, wśród dymu, pierwszy szereg piechurów spostrzega tuż nad sobą, prawie nad głowami, tysiące końskich kopyt, rozwartych chrapów, rozpalonych oczu; słychać trzask łamanych dzid; krzyk okropny rozdziera powietrze; polskie głosy wrzeszczą: „Bij!” — niemieckie zaś „Gott erbarme Dich meiner[url=http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/potop-tom-trzeci.html#footnote-idp37662032][/url]!”
Pułk rozbity, zgnieciony, ale między innymi poczynają grać armaty. Już i inne chorągwie dobiegają; każda za chwilę uderzy się o las dzid, ale być może, że nie każda go przełamie, bo żadna nie ma w sobie tak strasznej jak Wojniłłowiczowa siły. Krzyk wzmaga się na całym pobojowisku. Nie widać nic. Lecz z masy walczącej znów poczynają bezładnie wymykać się kupy żółtych piechurów z jakiegoś innego pułku, który widocznie także został rozbity.
Jeźdźcy w szarej barwie gnają za nimi, sieką i tratują z okrzykiem:
— Lauda! Lauda!
To pan Wołodyjowski uporał się z drugim czworobokiem.
Też czysta licencia poetica.

zefciu napisał(a): Wojnę z Robbem wygrał za nią tata. Wojnę ze Stannisem - brat i tata.No, ale tata ziemie gryzie, Robb Stark ze Stannisem takoż gryzą, a Cersei zasiada na żelaznym tronie...
No to kto był najbardziej cwany?
Cytat:Filmowa zachowuje władzę, niszczy sojusz, na którym opierała się jej pozycja, doprowadza do śmierci własnych dzieci i w zasadzie armia umarłych spada jej z nieba.
Owszem, nie jest bez wad i często daje się ponieść żądzy. Seksualnej, lub zemsty. Np na potraktowanie Elarii Sand w ten sposób Machiavelli by się powiesił z rozpaczy...
Albo należało ją po prostu stracić, razem z córką, za zamordowanie Doriana i Tristana Martellów, bunt przeciw Koronie, etc, etc.. albo puścić wolno i przeciągnąć na swoją stronę.
Ale sadystyczne zamęczenie córki na jej oczach i trzymanie jej później w lochu... To bardzo, bardzo ryzykowne...
Cytat:Cytat:Znów jest jeden zgrzyt - Smocza SkałaZgrzyt potężny, całkowicie mordujący w widzu suspense of disbelief.
A przecież nie byłoby problemem pokazać jakiś szczątkowy, składający się ze starców i kalek garnizon Stannisa otwierający bramy Smoczej Królowej...

