Jak myślicie, co może kupić pod wpływem reklamy typowy czytelnik pisemnego odpowiednika Radyja Maryja? Maść na ból stawów? Pewnie tak. Pobożne lektury? Owszem. Transporter opancerzony, haubicę samobieżną, mobilny trójwspółrzędny radar dalekiego zasięgu? Oczywiście, to znane i lubiane w polskich rodzinach produkty Polskiej Grupy Zbrojeniowej S.A., za uczciwe pieniądze wykupującej całostronicowe reklamy w "Naszym Dzienniku". Normalna sprawa, firma państwowa też działa na rynku i musi się reklamować w gronie potencjalnych klientów. Widać też wyraźnie, jak absurdalne są zarzuty, że państwo pisowskie wspiera rzekomo media Ojca Dyrektora, które utrzymują się zwyczajnie z reklam na zasadach rynkowych.

