http://wyborcza.pl/7,155287,22831019,po-...w-juz.html
Kolejny przykład z życia jak brednie wszelkiej maści korwinistów i innych liberałów mają mało wspólnego z rzeczywistością:
Kolejny przykład z życia jak brednie wszelkiej maści korwinistów i innych liberałów mają mało wspólnego z rzeczywistością:
Cytat:Marzec 2016 roku. Rozmawiam z Michałem Kulczyckim, szefem NSZZ "Solidarność" Pracowników Firm Ochrony, Cateringu i Sprzątania. Kulczycki zrezygnowany mówi, że związek jest jak ta kropla, która drąży skałę, ale widoków na znaczącą poprawę brak.
- Przy tak niskich stawkach, żeby zarobić 2 tys. zł na rękę, trzeba pracować ok. 300 godzin miesięcznie. Rekordzistą jest nasz kolega ze związku. Brał dyżur po dyżurze, żył i spał w pracy, gdzie spędził łącznie 700 godzin. Miesiąc ma ich 720 - opowiadał Kulczycki.
Zimą 2016 roku zrzeszeni w „S” pracownicy ochrony przez dwa miesiące odwiedzali instytucje publiczne - przede wszystkim ministerstwa - pytając pracujących tam kolegów i koleżanki o warunki pracy. Wyniki: 5,50 zł na rękę w resorcie nauki, 6 zł w Ministerstwie Rozwoju i Ministerstwie Edukacji, 6,50 zł w Ministerstwie Kultury, 7 zł w resorcie zdrowia, do tego - w połowie resortów - umowy cywilnoprawne, innym razem cząstka etatu i „reszta na zlecenie”.
Niecały rok później w życie wchodzi nowelizacja ustawy o płacy minimalnej. Stawka minimalna w wysokości 13 zł za godzinę pracy brutto na umowie zlecenia miała wywrócić branżę do góry nogami: i wywróciła, ale inaczej, niż się spodziewano.
Blisko dwa lata później, grudzień 2017 roku. Kulczycki, który wcześniej przykładami nadużyć sypał jak z rękawa mówi: - Mamy pojedyncze sygnały o łamaniu prawa, ale większość firm pilnuje wypłacania minimum. Nie ma już 400-, 500-godzinnych maratonów, bo stawki wzrosły na tyle, że nie trzeba pracować więcej niż etat plus ok. 100 godzin. Norma to teraz 250, no może 280 godzin. Pracownicy zyskali pewność siebie. Coraz częściej mówią, że za mniej niż konkretną stawkę po prostu nie przyjdą do pracy.
Koniunktura i niska stopa bezrobocia powodują, że płaca minimalna wręcz nie nadąża za rynkiem. 13 zł brutto nie jest już nawet atrakcyjne dla Ukraińców.
Beniamin Krasicki, wiceprezes Polskiej Izby Ochrony i szef zatrudniającej 7 tys. pracowników City Security: - Rok temu mówiłem, że po wejściu stawki minimalnej w życie pracownicy ochrony będą tracić pracę. Ale przyznaję, nie przewidziałem, jak szybko znajdą ją gdzieś indziej, często nawet w ramach tej samej firmy. Pracując po kilkaset godzin w miesiącu, pracownicy zapełniali po dwa, trzy etaty. Teraz pracują mniej, więc na rynku wciąż jest niedobór.
Kulczycki: - Poprawia się sytuacja na całym rynku pracy, więc wielu pracowników ochrony wróciło do swoich wyuczonych zawodów. Odeszło sporo budowlańców.
Ale branża jest nierówna. Emeryci zarabiają najmniej, dużo gorzej jest w małych miastach. Choć nie podlega dyskusji, że nagle ze stawek głodowych - 5, 7 złotych na rękę - płaca na godzinę skoczyła do minimalnych 10 zł netto. Dla większości to wzrost o kilkadziesiąt procent, dla niektórych - o sto i więcej.
Krasicki: - Na oko 90 proc. pracowników pracuje teraz za 10 zł na rękę, czyli ustawowe minimum. Więcej można zarobić np. w kasynach, tam gdzie są emocje, hazard i alkohol - stawki dochodzą nawet do 18 zł.
Dopóki rodzimy się i umieramy, póki światło jest w nas, warto się wkurwiać, trzeba się wkurwiać! Wciąż i wciąż od nowa.

