zefciu, ale w tym dalszym ciągu nadal nie jest wyjaśnione, kto właściwie jest właścicielem oślicy. Życzliwie interpretując, można pomyśleć, że jakiś ziom Jezusa, z którym ten wcześniej się umówił, że może wysłać kogoś pożyczyć osła. A nieżyczliwie, że po prostu polecił uczniom zajumać pierwsze bydlę, jakie spotkają i spławić świadków ściemniając, że to w imieniu właściciela. Ja zawsze jestem za życzliwą interpretacją, bo dowodzi się winy, a nie niewinności, ale sprawa osła jednoznaczną wcale nie jest

