Dragula napisał(a): Tak samo masz empiryczny dowód na to, że masz wrażenie istnienia tego forum i że pamiętasz, że zjadłeś dziś śniadanie. Tylko na codzień nie myślisz w taki sposób (co nie znaczy, że nie powinieneś a zwłaszcza na starość
Na codzień wystarcza mi empiria teraźniejsza (a nie tylko retrospektywna) oraz intersubiektywność, która jest prostacką (więc w sam raz dla mnie) wersją subiektywności. Jeśli widzę kota i wszyscy ludzie, którym pokazuję kota, widzą kota, uznaję intersubiektywne istnienie kota. To zaś oznacza, alternatywnie: albo to, że kot istnieje poza moim umysłem, albo, że ci inni ludzie, którzy go widzą, również istnieją w moim umyśle. W praktyce to wychodzi na to samo, ja przyjmuję arbitralnie tą pierwszą hipotezę tylko dlatego, bo jest dla mnie bardziej intuicyjne.
Oprócz empirii istnieje też pewien system, który dotychczas nie zawodził. Jeśli np. teraz nie widzę mojego roweru i wierzę, że istnieje on w piwnicy poza zasięgiem moich zmysłów, to moja wiara nie jest podyktowana czystą empirią, ale także:
- intersubiektywnym potwierdzeniem istnienia rowerubw przeszłości- jak dotąd nikt nie twierdził, że tylko mi się wydaje, że mam rower, gdyby zaś twierdził, zaprosiłbym go do eksperymentalnego stwierdzenia jego istnienia lub nie.
- intersubiektywnym potwierdzeniem istnienia rowerów w ogóle, nawet ludzie, którzy nie widzieli mojego roweru, zazwyczaj widzieli inne rowery, co jest wskazówką, że mój rower jest tylko szczególnym przypadkiem obiektu powszechnie doznawanego lub przynajmniej teoretycznie zrozumiałego.
- doświadczeniem wskazującym, że rzeczy które stracę z oczu znowu pojawiają się, gdy spojrzę w stronę, gdzie widziałem je poprzednio. Można więc skonstruować niezawodny (statystycznie) eksperyment, w wyniku którego znowu zobaczę swój rower i co równie ważne, zobaczy go także ktoś, kto przedtem go nie widział.
I to mniej więcej jest warunkiem uznania czegokolwiek w życiu codziennym za realne:
1. Wspólność doświadczeń
2. Możliwość skonstruowania eksperymentu w wyniku którego ten, kto takiego doświadczenia jeszczrle nie miał, już będzie go miał. Nie trzeba nawet takiego eksperymentu przeprowadzać, wystarczy sobie go wyobrazić (ale na życzenie wątpiącego jednak powinniśmy przeprowadzić, oczywiście wątpiciel pokrywa jego materialme koszty).
Jest to, jak widać, prosty odpowiednik metody naukowej obowiązującej w naukach przyrodniczych, którego stosowanie nie wymaga żadnego wykształcenia. Wystarczy znany od wieków chłopski rozum, zwany też zdrowym rozsądkiem.

