Dla mnie sprawa jest dość prosta. Wiadomo że Bóg, gdyby chciał, bardzo łatwo mógłby przekonać mnie o swoim istnieniu. Skoro tego nie robi, a nie da się założyć, że nie może, to albo 1. Boga nie ma, co jest prostsze, albo 2. jest taki Bóg, który wolałby, abym był ateistą, co w praktyce na jedno wychodzi.
Może, Dragulo, jesteś pierwszym w historii mistykiem, któremu objawił się Bóg tylko po to, aby mu otwarcie oznajmić, że lepiej być ateistą. Ja nie jestem antyteistą i uważam, że jeśli, nie daj Boże, Bóg jest, to lepiej mu się nie sprzeciwiać.
Może, Dragulo, jesteś pierwszym w historii mistykiem, któremu objawił się Bóg tylko po to, aby mu otwarcie oznajmić, że lepiej być ateistą. Ja nie jestem antyteistą i uważam, że jeśli, nie daj Boże, Bóg jest, to lepiej mu się nie sprzeciwiać.

