Gąska
Ja sobie myślę, że było tak:
1. Jezus uczy ludzi głosząc kazania i robiąc różne rzeczy
2. niektórzy świadkowie tych zdarzeń są pod wrażeniem i zapada im to w pamięć
3. niektórzy robią luźne notatki
4. inni tylko opowiadają to sobie nawzajem
5. ludzie zaczynają spisywać opowieści, żeby je zachować
6. inni ludzie zaczynają fantazjować i też to spisują
7. następuje ocena relacji i odrzucenie tych niewiarygodnych
ZaKotem
Ciepło
Ja bym strzelał, że chodziło o:
a) uniwersalność opowieści, tzn. żeby były zrozumiałe wieki później i w innych kulturach
b) odporność na przekręcanie treści (zmiana słowa lub zdania nie rozwala wszystkiego)
Metaforoodporni byli nawet apostołowie. Jezus brał ich na bok i tłumaczył to, czego nie zrozumieli. A mimo to (tej metaforoodporności) wierzyli. Mieli łatwiej, bo widzieli też inne rzeczy. Trudniej jest uwierzyć, gdy się nie widziało. Jezus powiedział, że szczęście mają ci, którzy nie widzieli, a uwierzyli.
Myślę, że jest pewne kryterium dzielące ludzi, ale to coś innego. To kwestia indywidualna. Czy uznajesz za wiarygodne, że był Jezus, czy nie. To jakaś suma doświadczeń, wiedzy, ufności, sceptycyzmu itp.
Ja sobie myślę, że było tak:
1. Jezus uczy ludzi głosząc kazania i robiąc różne rzeczy
2. niektórzy świadkowie tych zdarzeń są pod wrażeniem i zapada im to w pamięć
3. niektórzy robią luźne notatki
4. inni tylko opowiadają to sobie nawzajem
5. ludzie zaczynają spisywać opowieści, żeby je zachować
6. inni ludzie zaczynają fantazjować i też to spisują
7. następuje ocena relacji i odrzucenie tych niewiarygodnych
ZaKotem
Cytat:A może być "podkręcił mu synapsy w mózgu tak, że wyznawał te wartości, o które Duchowi chodziło"?
Ciepło
Cytat:Czemu więc umieścił 16 ton metafor w natychanych przez siebie publikacjach? Moim zdaniem odpowiedź jest zupełnie jasna: po prostu osoby z metaforoodpornością nie są targetem tejże twórczości.
Ja bym strzelał, że chodziło o:
a) uniwersalność opowieści, tzn. żeby były zrozumiałe wieki później i w innych kulturach
b) odporność na przekręcanie treści (zmiana słowa lub zdania nie rozwala wszystkiego)
Metaforoodporni byli nawet apostołowie. Jezus brał ich na bok i tłumaczył to, czego nie zrozumieli. A mimo to (tej metaforoodporności) wierzyli. Mieli łatwiej, bo widzieli też inne rzeczy. Trudniej jest uwierzyć, gdy się nie widziało. Jezus powiedział, że szczęście mają ci, którzy nie widzieli, a uwierzyli.
Myślę, że jest pewne kryterium dzielące ludzi, ale to coś innego. To kwestia indywidualna. Czy uznajesz za wiarygodne, że był Jezus, czy nie. To jakaś suma doświadczeń, wiedzy, ufności, sceptycyzmu itp.

