zefciu napisał(a): Jakoś tak się dzieje, że społeczeństwa ludzkie nie przyjmowały w toku historii całkowicie arbitralnych norm nadrzędnych, a przeciwnie – bardzo podobne, takie które umożliwiały trwanie ich cywilizacji.I w jaki sposób mechanizmy ewolucji mają się do tematu rozmowy? Naturalnie mechanizm ten warunkuje jedynie zasady przetrwania pewnych norm nadrzędnych w puli memowej danej cywilizacji, a nie mechanizm ich pierwotnego przyjmowania. To tak jakby dowodzić nielosowości mutacji genetycznych, no bo (prawie) każdy ma po parze nóg i rąk.
zefciu napisał(a): Jeśli jednak dopiszemy tam „...w Jezusie Chrystusie” to już mamy pełne streszczenie, z którego resztę można sobie wyprowadzić.No chyba nie. Bardzo trudno przeoczyć to, że właśnie opisywałem niejasność sytuacji, nawet przy założeniu objawienia w/bycia bogiem przez Jezusa.
zefciu napisał(a): Zawsze coś tam musimy założyć na początku, żeby móc w ogóle przeprowadzić jakiekolwiek rozumowanie. Także światopogląd w pełni scjentystyczny opiera się na pewnych niedowodliwych założeniach.Jeżeli przyjmowanie dodatkowych założeń chcesz argumentować tym, że przecież na początku musimy przyjąć jakiekolwiek, to jest to straszliwy argument, którym zasadniczo możemy próbować uzasadnić przyjęcie dowolnych założeń, w tym o zbawczej roli PiSu w historii państwa. "No bo panie, skoro ludzie muszą w coś wierzyć, to dlaczego nie w to". Ten typ myślenia jest strasznie szkodliwy.
W oczywisty sposób przy poznawaniu świata powinniśmy przyjmować tylko minimum apriorycznych założeń, m.in. co do realności świata i innych ludzi. Z pewnością do tegoż minimum nie można zaliczyć istnienia Boga, jego miłości do ludzi, narodzin Jezusa 2 tys. lat temu, miłości mamusi do mnie, czy też wygrania Pucharu Świata przez Adama Małysza w skokach narciarskich.
zefciu napisał(a): Ależ ja znam te cechy, ale są to różne cechy, różnie dla różnych celów pojmowane. Dla celów dialogu ekumenicznego np. przyjmuje się jako kryterium decydujące trynitaryzm. Co wyklucza wiele grup, które uznają się za chrześcijan.Dialog ekumeniczny, jako inicjatywa jeszcze będąca w zarodku, skupia się na najprostszych celach, a mianowicie m.in. na nawiązaniu dialogu pomiędzy najbardziej podobnymi grupami chrześcijan. Co i tak jest ekstremalnie trudne. Oczywiście ekumenizm, dopóki nie osiągnie tych łatwiejszych celi, nie weźmie się za te trudniejsze. Dlatego też kryteria dialogu ekumenicznego nijak mają się do kryteriów wyodrębniania religii chrześcijańskiej.
zefciu napisał(a): Gdyby mnie ktoś nazwał katolikiem, to też moją pierwszą reakcję będzie iż się myli. A mimo to wyznaję co niedziela wiarę w „собо́рную це́рковьMusisz mi wybaczyć, ale z uwagi na to, że jesteś jedyną znaną mi osobą, która kontestuje powszechnie ustalony i przyjęty podział pomiędzy religiami, a przy tym nie przedstawiasz żadnych argumentów za brakiem użyteczności lub też niepoprawnością tegoż podziału, pozostawię Cię samego z tymi niewątpliwie interesującymi przemyśleniami na temat wyższości religii prawosławnej nad innymi religiami.
” (Καθολικὴν Ἐκκλησίαν). Istnieje zatem różnica między tradycyjnymi nazwami, a szczegółami teologii.
"O gustach się nie dyskutuje; a ja twierdzę, że całe życie to kłótnia o gusta." (Nietzsche F.)

