No widzisz. A ja byłem takim standardowym dzieckiem imprintowanym teistycznie (na poziomie katechezy na plebanii) i nawet byłem przez chwilę ministrantem.
Pamiętam, że modliłem się szczerze i wyznawałem grzechy.
Ale samo przeszło bezboleśnie bez żadnego wspomagania.
Pamiętam, że modliłem się szczerze i wyznawałem grzechy.
Ale samo przeszło bezboleśnie bez żadnego wspomagania.
A nas Łódź urzekła szara - łódzki kurz i dym.

