zefciu napisał(a): Bez sensu. Jeśli ktoś jest ateistą, to nie może mu przeszkadzać, że ktoś mu zabrania rozmawiać z Bogiem w jakiś tam sposób.
Rozumiem, że tu chodzi o proces stawania się ateistą przez "urodzonych katolików". Urodzony katolik dostaje pewien schemat i mówią mu katechetki: masz myśleć tak i tak, masz mieć takie i siakie poglądy etyczne, polityczne i estetyczne nawet, bo jak nie, to będziesz bezbożnikiem. Tylko że to "bo jak nie" dzisiaj nie jest żadnym straszakiem i urodzony katolik myśli: "No to se będę bezbożnikiem". No i jest. Znam sporo ludzi, który w taki sposób doszło do ateizmu, chociaż jest to ateizm bardzo koniunkturalny, bez większego uzasadnienia filozoficznego (które ewentualnie zostaje dorobione potem, czasem zupełnie od czapy).

