W artykule zostały wymienione mankamenty tej technologii. Dodatkowym jest kiepska użyteczność od strony społecznej, która nie integruje wspólnoty (problem "blokowisk").
Murowany ceglany?
Chodzi tobie o takie obejmy na blokach żeby ściany się nie rozjechały? Ja to bardzo chętnie zrobiłbym sobie dwupoziomowe mieszkanie w jednym z takich wielkopłytowców. Może kiedyś stanieją do rozsądnych kwot to stanie się to możliwe.
Pewnie wiele z tych budynków postoi jeszcze długo.
No tak, kurwy jebane eksperty, ale jak od gazu wybucha kolejna kamienica to wszyscy ręce rozkładają "jakie to nieszczęście", ale żeby pilnować przeglądów kominowych i piecyków to każdy ma gdzieś albo chce na krzywy ryj. A potem tragedie są i lament o odszkodowania.
No przecież w wielkopłytowcach to standard jest, więc niczym od niektórych nowych nie odbiegają pod tym względem. A to, że Ty nie słyszysz to nic dziwnego, skoro masz pewnie pół metra muru z cegły.
A gdzie stoją dwustuletnie kamienice w Polsce? Ponad stuletnie są, ale o takich starych to nie wiem. Pewnie Kraków i Gdańsk mogą się takimi pochwalić, bo wojna ich tak bardzo nie doświadczyła, ale dwieście lat to sporo.
Cytat:– Najsłabszą stroną była dokładność montażu oraz sposób łączenia płyt – wyjaśnia dr inż. Stanisław Karczmarczyk, przewodniczący Rady Małopolskiej Okręgowej Izby Inżynierów Budownictwa. – Tam, gdzie zrobiono to niechlujnie, zaczęły wychodzić wady. W paru przypadkach trzeba było spinać budynki specjalnymi klamrami, tu i tam odpadła płyta elewacyjna. Albo budynek z powodu grząskiego gruntu, na którym był posadowiony, przechylił się i windy nie chciały się otwierać.
– Wielkich katastrof jednak nie zanotowano. System wielkopłytowy wymuszał w pewnym stopniu jakość montażu. Był nie do zepsucia – mówi inż. Karczmarczyk.
Wyliczenia co do terminu przydatności wielkiej płyty do użytku opierały się na szybkości procesu karbonatyzacji, czyli wietrzenia betonu i korozji zbrojenia. – Jeżeli następuje karbonatyzacja, to pręty rdzewieją, pęcznieją i rozsadzają wielką płytę od środka. Gdyby budynek nie był ocieplony, to taki proces przebiegałby szybciej. Ale pod otuliną warstwy ocieplenia warunki zmieniają się diametralnie. Moim zdaniem przez najbliższe 50 lat, licząc od dzisiaj, żadnych problemów natury konstrukcyjnej nie powinno być – uspokaja inż. Karczmarczyk.
W wielu budynkach wady widać gołym okiem: pękające ściany i stropy, nieszczelne łączenia balkonów i loggii ze ścianą budynku, wilgoć i pleśń na ścianach, rdzawe zacieki na powierzchni elementów żelbetowych, kruszący się beton, przeciekające dachy i dziurawe orynnowanie.
– Wielka płyta ma swoje problemy, ale się nie zawali – przekonuje inż. Zbigniew Dzierżewicz,
lumberjack napisał(a): Mieszkam w bloku wymurowanym przez komuchów w 1947 roku i ni chuja nic się z tym budynkiem nie dzieje. Wszystko cacy.
Murowany ceglany?
lumberjack napisał(a): Z kolei stare bloki z wielkiej płyty można modernizować i wpierdalać w nie takie tegesy i dynksy, którę będą trzymały wszystko w kupie. O ile w ogóle zacznie się cokolwiek dziać.
Chodzi tobie o takie obejmy na blokach żeby ściany się nie rozjechały? Ja to bardzo chętnie zrobiłbym sobie dwupoziomowe mieszkanie w jednym z takich wielkopłytowców. Może kiedyś stanieją do rozsądnych kwot to stanie się to możliwe.
lumberjack napisał(a): Nieraz robiłem remonty w takich budynkach i wiem jedno - betonowe ściany nośne, strunowe z żelbetu są nie do zajechania. Ile się trzeba namordować, żeby naruszyć taką ścianę, żeby przewód puścić podtynkowo, to masakra.
Pewnie wiele z tych budynków postoi jeszcze długo.
lumberjack napisał(a): Kurwy jebane eksperty - ciekawe ile w łapę wzięły od deweloperów żeby im nakręcać koniunkturę na nowe mieszkania.
No tak, kurwy jebane eksperty, ale jak od gazu wybucha kolejna kamienica to wszyscy ręce rozkładają "jakie to nieszczęście", ale żeby pilnować przeglądów kominowych i piecyków to każdy ma gdzieś albo chce na krzywy ryj. A potem tragedie są i lament o odszkodowania.
lumberjack napisał(a): A z kolei właśnie te nowe mieszkania są często chujowe, oszczędnie zrobione. Ja na przykład mam skurwysyńsko grube ściany i bardzo rzadko słyszę sąsiadów. A kumpel se kupił nowe mieszkanie w ramach programu "Mieszkanie dla młodych" i jak siedzieliśmy w salonie to cały czas bardzo dobrze było słychać sąsiadkę z góry, która w tym miejscu miała kuchnię.
No przecież w wielkopłytowcach to standard jest, więc niczym od niektórych nowych nie odbiegają pod tym względem. A to, że Ty nie słyszysz to nic dziwnego, skoro masz pewnie pół metra muru z cegły.
lumberjack napisał(a): Nie ma co słuchać ekspertów. Kamienice w polskich miastach miewają już i po 200 lat nawet. I należy pamiętać, że istniały w czasach, gdy kurwiszony niemieckie wszystko bombardowały. Bombardowania minęły, a kamienice dalej se stoją i trzymają fason (chociaż oczywiście są i takie, które się walą).
A gdzie stoją dwustuletnie kamienice w Polsce? Ponad stuletnie są, ale o takich starych to nie wiem. Pewnie Kraków i Gdańsk mogą się takimi pochwalić, bo wojna ich tak bardzo nie doświadczyła, ale dwieście lat to sporo.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu rzeczy
“What warrior is it?”
“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”
.

