magicvortex napisał(a): Kurde jak już ktoś niby doznaje jakiegoś objawienia to nic sensownego nie zdradziRównie dobrze Dragulę mogli porwać kosmici i powiedzieć "tak naprawdę to my wkręcamy ludzkość, tylko nikomu nie mów". Ciekawe jaki to proces niby świadczy o Bogu
Też miewałem "mistyczne" doświadczenia, które pozwoliłyby mi powiedzieć, a nawet skutecznie nawracać wątpiących, że mam dowód niezbity. Nie mam, bo ostatecznie nie wiem czy nie były to halucynacje mózgu. Człowiek tak bardzo chce wiedzieć, że jest skłonny uznać takie doświadczenia za pewniki "niepoznawalnego". Ale to nie ma znaczenia, bo żadnego dowodu nie da się przedstawić, a wierzyć można na podstawie dowolnej głupoty albo po prostu samej potrzeby wiary, co pokazuje, że żadne dowody nie są potrzebne nikomu, dlatego wszelkie spory w tym temacie nie mają sensu. Znacznie lepiej jest rozmawiać o doświadczeniach i porównywać swoje przypadki, wymieniać się wnioskami, rozwiązaniami itd.
Podstawą jest to, aby trwać w ufności i otwartości, a czy ktoś potrzebuje do tego zwracania się do swojego anioła stróża żeby go prowadził, czy też spojrzenia w lustro i powiedzenia sobie "kolejny dzień, kolejne wyzwania, które zrealizuję" ma mniejsze znaczenie.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu rzeczy
“What warrior is it?”
“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”
.


Równie dobrze Dragulę mogli porwać kosmici i powiedzieć "tak naprawdę to my wkręcamy ludzkość, tylko nikomu nie mów". Ciekawe jaki to proces niby świadczy o Bogu