Cytat:Rewolucyjne zmiany w prawie pracy, nad którymi - po otrzymaniu projektów od Komisji Kodyfikacyjnej - teraz pracował będzie rząd, dotkną każdego zarabiającego Polaka. Niezależnie od tego, czy pracuje na etacie, umowie cywilnej czy wykonuje działalność gospodarczą.
O ile obecny kodeks pracy obejmuje tylko etatowców, to nowy obejmie wszystkich zarobkujących. Główny cel, do którego jednak głośno rząd PiS niechętnie się przyznaje, to ozusowanie wszelkich naszych dochodów. To nieuniknione ponieważ po przywróceniu wieku emerytalnego (60 lat kobiety i 65 lat mężczyźni) z miesiąca na miesiąc coraz bardziej brakuje pieniędzy na wypłatę świadczeń. Chwilowo sytuację ratuje dynamiczny wzrost płac i rosnące zatrudnienie Ukraińców, ale na dłuższą metę to nie wystarczy.
"Nowy kodeks ograniczy więc do minimum sposoby zarobkowania, przy których można uniknąć płacenia składek ZUS. W tym celu wprowadza nowe rodzaje umów, ale zasadniczo daje tylko alternatywę: praca albo działalność gospodarcza. W obu przypadkach ZUS jest obowiązkowy."
Jednak ten główny „bat finansowy” na zarobkujących, jakim jest totalna danina na ZUS, zostanie przykryty szczegółowymi rozwiązaniami, które już na etapie przecieków z Komisji Kodyfikacyjnej budziły kontrowersje. I na nich na pewno skupi się uwaga opinii publicznej w toku debaty nad nowym kodeksem pracy. Oczywiście dla określonych grup mogą być one bardzo dokuczliwe. Są to np. faktyczna likwidacja urlopu na żądanie, zakaz dorabiania w innej firmie czy dłuższy czas pracy dla palaczy. Czterdzieści lat minęło... W ubiegłym tygodniu, po osiemnastu miesiącach pracy Komisja Kodyfikacyjna Prawa Pracy podjęła uchwałę o przyjęciu dwóch projektów: Kodeksu pracy i Kodeksu zbiorowego prawa pracy i przekazała je do Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Na razie ich nie upubliczniono, ale szefowa resortu Elżbieta Rafalska zapowiedziała, że zaprezentowane zostaną wkrótce na specjalnej konferencji prasowej. Z kolei przewodniczący Komisji, Marcin Zieleniecki, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej wskazał, że obecnie obowiązujący Kodeks pracy ma ponad 40 lat i był wielokrotnie nowelizowany. „Jest dokumentem już archaicznym i krytykowanym” – ocenił.
Tak więc rząd PiS powołał Komisję Kodyfikacyjną i oczekiwał od niej projektu nowego kodeksu pracy, bo obecnie obowiązujący ma już 40 lat i mocno odstaje od rzeczywistości. To dziwna wizja... Przynajmniej z kilku powodów. Po pierwsze "starość" kodeksu to nie wada, ale... zaleta. Największą wartością prawa jest jego trwałość. Nie bez powodu studenci prawa zaczynają naukę od prawa rzymskiego. A taki kodeks Napoleona (wiadomo kiedy żył) do dziś uchodzi za benchmark prawa cywilnego.
Ale, co tam. Przyjmijmy, że w prawie pracy czas idzie szybciej naprzód niż w prawach cywilnych i karnych. Zerknijmy w ten nasz "omszały" kodeks pracy. Jakie to mamy nowe zjawiska na rynku pracy, których tam nie uregulowano? Telepraca - jest! Mobbing? - jest! Praca tymczasowa? Jest! I tak można by dalej.
Nie ma w obecnie obowiązującym kodeksie pracy na pewno regulacji związanych z tzw. ekonomią współdzielenie i giggersami, a to nowość jest rzeczywiście. A zerknijmy z projekty Komisji Kodyfikacyjnej - tam próżno szukać regulacji dotyczących tego zjawiska, które według specjalistów zawładnie wkrótce rynkiem pracy. Wbrew zapowiedziom rządu, w projektach przygotowanych przez Komisję Kodyfikacyjną najdziemy głównie "mielenie na nowo mielonego kotleta" - pod publiczkę i na zamówienie polityczne.
ZUS od każdej zarobionej złotówki
Fundamentalny zapis nowego kodeksu pracy głosi, że praca zarobkowa może być wykonywana albo na podstawie umowy o pracę albo samozatrudnienia, Tylko w drodze wyjątku dopuszcza tzw. umowy niepracownicze, a więc oparte o przepisy kodeksu cywilnego umowy zlecenia i o dzieło, popularnie zwane obecnie śmieciówkami. Ten wyjątek, to ograniczona godzinowo w skali tygodnia praca i warunek wynagrodzenia za nią w wysokości co najmniej pięciokrotności stawki minimalnej. Według stawki obowiązującej w 2018 r. (13,70 zł za godzinę) minimalna stawka godzinowa przy takiej dopuszczalnej umowie wynosić by musiała 68,50 zł. Nie byłaby więc to na pewno umowa śmieciowa – raczej kokosowa. Chyba dla ekspertów rządowych i innych hojnie wynagradzanych z publicznych pieniędzy.
– Projekt Kodeksu pracy proponuje bardzo silną promocję zatrudnienia pracowniczego, w kontekście powszechnego nadużywania tzw. zatrudnienia na umowach prawa cywilnego. Powyższe polega na mechanizmie domniemania stosunku pracy, w przypadku prac wykonywanych w ramach struktur organizacyjnych, na tzw. przerzuceniu ciężaru dowodu na pracodawcę w sprawach o ustalenie istnienia stosunku pracy oraz na domniemaniu zatrudnienia pracowniczego, w przypadku wątpliwości co do tego, czy osoba świadczy usługi czy jest zatrudniona – komentuje prof. Jacek Męcina, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan, który w pracach Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Pracy uczestniczył jako przedstawiciel pracodawców.
To jednak fasada. Za ochroną prac pracowniczych stoi krwiożerczy fiskalizm. Poza tymi „umowami kokosowymi”, które jeśli pozostaną umowami o dzieło uda się ochronić przed obowiązkiem składek ZUS, wszystkie inne będą bezwzględnie ozusowane. Czyli oprócz PIT od każdej złotówki trzeba będzie oddać ok. 20 groszy do kotła emerytalnego, który – jak powszechnie wiadomo – nie gwarantuje godziwych świadczeń po zakończeniu aktywności zawodowej. Pieniądze są jednak potrzebne na gwałt, by obecnym emerytom wypłacać jakiekolwiek emerytury.
Można być jednak pewnym, że nośna społecznie i demagogicznie opakowana idea likwidacji śmieciówek skutecznie przesłoni ekonomiczne skutki tych zmian. Jednak by mieć stuprocentową pewność, w projekcie znajdziemy wiele kontrowersyjnych rozwiązań szczegółowych, na których skupi się cała debata podczas konsultacji nowego prawa pracy.
http://www.echodnia.eu/strefa-biznesu/wi...,13017982/
Reszta tekstu (już nie wrzucam tutaj, bo sporo tego): http://www.echodnia.eu/strefa-biznesu/wi...3017982/2/
Zapowiada się nie za ciekawie...
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.
Nietzsche
Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Polska trwa i trwa mać

