Dwa Litry Wody napisał(a): Demokracja to nie jest marazm i stagnacja, tylko rozliczalność i wentyl bezpieczeństwa.
Jaka rozliczalność? Każdy kolejny rząd zgania winę za niepowodzenia na poprzedników. Masz rozmywanie odpowiedzialności. Przy czym jedyną formą ponoszonej odpowiedzialności przez polityków jest to, że stracą władzę. Ale potem i tak wracają; po paru latach; pod innym szyldem. No naprawdę super sroga kara za cztery lata niekompetentnych rządów i dojenie kraju. Od 29 lat mieliśmy już 18 rządów i jakoś żaden z nich nie zajął się reformą ZUSu, który dławi przedsiębiorczość ludzi. Albo niejasne prawo, które urzędy skarbowe mogą sobie raz tak raz srak interpretować... Dla mnie nierozwiązanie tego typu problemów przez tyle czasu to symbol marazmu. Nie wiem, może dla ciebie to kwintesencja dynamicznej reakcji, ale dla mnie to jednak marazm.
Dwa Litry Wody napisał(a): Natomiast w ustroju autorytarnym, jaki proponujesz nie ma żadnej rozliczalności, gdyż rządzący autokrata ze swoimi krytykami nie musi i nie chce się liczyć.
Ogólnie rozliczalność bądź jej brak to miecz obosieczny - w zależności od tego kto i jak rządzi.
1) Masz społeczeństwo nastawione roszczeniowo
2) Chcesz wprowadzić bolesne reformy, które zaowocują dobrobytem dopiero po latach
W demokracji nie dokonasz tego, bo po chwili stracisz władzę. Brak rozliczalności pozwoliłby na prowadzenie niepopularnej i długoterminowej polityki.
W demokracji porządzisz parę lat, a po chwili przychodzi ktoś, kto obiera zupełnie inny kierunek i niweczy wszystko co z taką pieczołowitością starałeś się zbudować.
W systemie autorytarnym dokonasz tego, ale ów system ma jedną poważną wadę - przy nierozsądnym władcy prowadzącym chujową politykę, jeszcze gorszą niż polityka tworzona przez demokratycznych populistów - nie jesteś w stanie zmienić władzy (drogą pokojową).
Dwa Litry Wody napisał(a): Jeśli masz na myśli osoby ubezwłasnowolnione, to o ile mi wiadomo nie mogą one korzystać z praw wyborczych.
Aha, no to git. Czyli jest tak jak powinno być. Przynajmniej w tej kwestii.
Dwa Litry Wody napisał(a): Po pierwsze - Znaczy się twierdzisz, że gdybyś dostał wyrok np. rok w zawieszeniu na trzy lata za udział bójce lub pobicie (pamiętasz, jak w wątku o pojedynkach opowiadałeś o tym jak się z jakimś gościem szarpałeś na budowie, prawda?) to powinni ci na ten trzyletni okres z automatu odebrać prawa publiczne*, dobrze zrozumiałem?!
Tak. Ale gdybym użył przemocy w ramach obrony przed debilnym napastnikiem i sąd uznałby to za uzasadnione zachowanie, to nie dostałbym wyroku i dalej mógłbym głosować.
Dwa Litry Wody napisał(a): Po drugie – dla przeciętnego „patola”, pozbawienie praw publicznych nie stanowi w istocie żadnej kary, bo z nich nie korzysta. Na wybory nie chodzi ani sam nie kandyduje, w organach samorządowych czy państwowych nie pracuje, stopień wojskowy jak ma to i tak szeregowego, orderów raczej nie posiada i nie dostanie – innymi słowy pozbawienie praw publicznych jest dla tego twojego „patola” równie uciążliwe co nałożenie na ciebie, czy mnie ekskomuniki.
Na pewno jest to prawda odnośnie części patoli. Ale mówię - ci, z którymi pracowałem w zakładach karnych, świadomie byli przeciwko PiSowi ze względu na skojarzenie tej partii z zaostrzeniem kar.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.
Nietzsche
Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Polska trwa i trwa mać

