lumberjack napisał(a):Nie. Nie jest tak.ZaKotem napisał(a): Konserwatywno-neoliberalna prawica po prostu przyjmuje z góry założenie, że jej przeciwnicy to lenie i gupki, co chcą tylko kasy.
A nie jest tak?
Cytat:Ogólnie w demokracji kolibry zawsze będą na przegranej pozycji, bo nie ma u nich żadnych socjalpopulistycznych obiecanek.No jagnię? Kolibry obiecują właśnie, że zniosą podatki i zusy i od tego wszyscy będą bogatsi. Czyli konkretnie obiecują więcej kasy, wychodząc z założenia, że tego właśnie chcą wyborcy: więcej kasy. A skoro tych wyborców nie znajdują zbyt wielu, to wynika z tego, że założenie to jest błędne.
Cytat:Dokładnie. A w demokracji prawo głosu jest za darmo. Jest mniej warte niż najtańsza wóda, piwsko i wińsko.
Nawet, żeby się nastukać alkoholem, trzeba się najpierw trochę wysilić i wykazać jakąś inicjatywą - wyżebrać, zebrać puszki i sprzedać na skupie etc.
A żeby uczestniczyć w demokracji wystarczy być. I można nic nie robić. I można się nie starać.
Ale to jest uczestnictwo bierne. Człowiek głosujący jest tylko przedmiotem, zasobem do zdobycia dla tych, którzy kandydują. A żeby wybory jakiekolwiek wygrać, trzeba się starać zdobyć te zasoby. A to robi się przez umiejętność współpracy, zrozumienia ludzi i ich potrzeb. Zresztą, nakładów finansowych też to wymaga, ilu biedaków wygrywa wybory? Demokracja promuje więc ludzi zdolnych do budowania wspólnoty i zmiejszania agresji. Oczywiście, demokracja jest też wrażliwa na podkopanie przez populistów-rewolucjonistów, którzy propagują wspólnotę tylko w ramach swojej sekty i agresję na zewnątrz niej. Oni jednak wygrywają wtedy, gdy niepopuliści i nieoszołomi oddają im pole walkowerem, stwierdzając, że ludzie to gupki albo że chcą tylko kasy i dziwiąc się szczerze, że to plebejskie bydło na nich nie głosuje.

