zefciu napisał(a): No właśnie końcówka najgorsza. Bo autor o ile dosyć trafnie naśmiewa się z tego durnego pojęcia, to na końcu wpada dokładnie w ten sam stereotyp. Dowiadujemy się mianowicie, że w „normalnych krajach” można się skrobać na życzenie, a w Polsce nie można.
Jeśli "normalność" rozumiemy bez żadnego oceniania, tylko po prostu jako "znajdowanie się w wyraźnej większości", to w obrębie naszego kręgu cywilizacyjnego dokładnie tak to wygląda.

