ZaKotem napisał(a): - daje motywacje do życia zgodnego z zasadami dobrego współżycia, nawet jeśli sam nie potrafisz sobie wykalkulowac, że to się opłaca
- neguje podziały plemienne, wprowadzając psychiczną więź między ludźmi alternatywną do "więzów krwi"
- daje ogólny optymizm w życiu - cokowiek się stanie, możesz zaufać Bogu, ze kiedyś ci to na dobre wyjdzie (w ostateczności po śmierci) i dzięki temu nie musieć robić se puku
- jest powodem do kontaktów z ludźmi z różnych środowisk.
Zgadzam się z każdym z wyżej wymienionymi powodami z wyjątkiem ostatniego, bo ten akurat zdecydowanie teizm utrudnia. Zauważ jednak, że wymienione przez Ciebie powody nie są racjonalne, a
pragmatyczne. Skoncentrowane na skutkach a nie na prawdzie materialnej czy logicznej. Pytanie brzmi czy to wszystko ma znaczenie, jeżeli po śmierci okaże się kłamstwem?
Quinque napisał(a): Doprawdy? W jakie?
Stowarzyszenia, subkultury, rodzina, grupy zainteresowań, różnego rodzaju działalności np. charytatywna i wiele wiele innych. Nie wmówicie mi, że macie monopol na dobre społeczeństwo. Mieszkałem w Europie zachodniej i poznałem członków zlaicyzowanego społeczeństwa. Są albo niewierzący, albo niepraktykujący a w porównaniu do "pobożnej" Polski o wiele bardziej sympatyczni, pomocni i optymistyczni. Jakoś religia nie jest tam konieczna by wszystko działało jak należy.
Quinque napisał(a): Po co być ateistą? Skoro ateizm nic nie oferuje poza odrzuceniem pewnego stanowiska/poglądu a sam nie ma nic do zaoferowania?
Ateizm nie jest aktem woli, a wyrobionym poglądem. Każdy stopniowo do ateistycznych wniosków dochodzi. To nie jest jakaś organizacja aby coś dawać.
Po co wierzyć w kulistą Ziemię, skoro nic nam to nie daje? Lepiej zostać płaskoziemcom i dzięki temu, mieć ważny cel w życiu - obalenie konspiracji i
przynależność do "bojowników o prawdę". Tak, to z pewnością będzie racjonalny wybór.
Przekonania są bardziej niebezpiecznymi wrogami prawdy, niż kłamstwa - F. Nietzsche

