J.S.Artur napisał(a):Bo jak niema sztywnych zasad to od razu lecimy do burdelu, ćpiemy, zabijamy i generalnie chcemy zniszczyć wszystko na co religie od tysięcy lat pracowały. Nie pomyslałeś, że ateista sam może sobie wybierać jaki chce być? Jakie zachowania mu pasują a jakie nie. Co toleruje a co nie. To jest zdecydowana korzyść z bycia ateistą.Generalnie kaleczenie ortografii przez człowieka skądinąd wykształconego przypomina trochę postępowanie ludzi, którzy nie mając co robić z pieniędzmi, płacą chirurgom, żeby im wycinali dziury w nosach, tudzież policzkach i potem się rozpisują w Internetach, jak to im z tymi dziurami jest dobrze i jak bardzo są z nich zadowoleni. Oczywiście reguły pisowni nie genom i od błędów ortograficznych się nie umiera. Ale obnoszenie z faktem, że się coś własnoręcznie zepsuło w życiu i że był to znormalizowany standard ogólnokrajowy... no, istnieje takie przysłowie technicznych:
niema
niema
niema
niema
niema
niema
niema
niema
niema
Cytat:– Kuzyn skasował mi pracę z laptopa.
– O, jest hakerem?
– Nie, debilem.
J.S.Artur napisał(a):Wierzący nie mogą sobie pozwolić na takie samostanowienie.Ciekawi mnie, czy istnieje jakaś racja dla takiego samostanowienia, oprócz akcentowania, jaki ja jestem suwerenny, bo nie noszę czapki w zimie, jak mi babcia katoliczka mówiła, że stoi w Księdze Przysłów, że tak warto robić – wskutek czego jedno ucho już mi odpadło, a drugie też odpadnie niezadługo.
