Oj tam, zepsuł mi pilaster wieczór, a ja chciałem to po chłopsku spróbować rozwiązać bez żadnych podręczników. Tego z myszami, to nie za bardzo kumam, to znaczy nie potrafiłbym podać prawdopodobieństwa, ale też nie za bardzo wiem, po co go szukać. Na chłopski rozum, jeśli 10/100 myszy jest żółtych i jest to gen dominujący, to wszystkie myszy z żółtym genem są żółte, czyli takich jest 10. Jeśli jest to gen recesywny, to tak około 1/3 myszy z żółtym genem jest żółta, więc wszystkich posiadaczy żółtego genu będzie ze 30. W obu przypadkach jest to mniejszość i w tak małej populacji dryf genetyczny powinien tę mniejszość wyeliminować, szybciej w pierwszym przypadku. Skoro jednak przez pokolenia utrzymuje się proporcja 1/10, to znaczy, że tego dryfu nie ma. Można nawet pokusić się o wyjaśnienie, czemu nie ma: przypuszczam, że żółte myszy wolą się parzyć z żółtymi, a szare z szarymi, na myszologii się nie znam, ale szczury wolą partnerów seksualnych podobnych do własnych rodziców, więc równie dobrze myszy też tak mogą mieć. A skoro tak, to tak naprawdę mamy do czynienia z dwoma osobnymi populacjami, z rzadka się tylko krzyżującymi, i będącymi na drodze do specjacji - czyli rozkład alleli i tak jest zupełnie inny, niż wymyślił ten hardy Wajnberg, jak również moja chłopska arytmetyka. W każdym razie, czy to wyjaśnienie jest prawdziwe, czy nie, dryfu najwyraźniej nie było, a skoro nie było, to nie ma powodu, żeby się miał nagle pojawić, więc jakiś czynnik środowiskowy i dobór naturalny pozostaje jedynym sensownym wyjaśnieniem zwiększenia się populacji żółtych.
A z tym drugim zadaniem poradziłem sobie bez problemu wiedząc, że całka to jest archaiczna nazwa dziewicy, a różniczka to wyniczek odejmowanka. Na szczęście każde działanie można zredukować do działań prostszych, tylko liczenia jest więcej. Wystarczy, coby chłop umiał łobracać arkuszem kalkulacyjnym. Jeśli pominiemy mutacje wsteczne, to wpisujemy w tabelkie w klatkę A2 formułę =A1+(100-A1)*0,001 (A1 ustalamy jako 0), kopiujemy w całej kolumnie i wynik ponad 90 wychodzi nam po raz pierwszy, a jakże, w wierszu 2303. Aby uwzględnić tę mutację wsteczną o częstości 1/100000, wystarczy policzyć, że od każdej populacji mutantów należy odjąć kontrmutanty, czyli 1/100000 z niej, czyli wystarczy każdy wynik pomnożyć przez 0,99999: =(B1+(100-B1)*0,001)*0,99999. I w tej zmodyfikowanej kolumnie wynik powyżej 90 wychodzi po raz pierwszy, niespodzianka, w wierszu 2373. I bez żadnych gupich całek co się z nimi jaśnie państwo obnoszom.
A z tym drugim zadaniem poradziłem sobie bez problemu wiedząc, że całka to jest archaiczna nazwa dziewicy, a różniczka to wyniczek odejmowanka. Na szczęście każde działanie można zredukować do działań prostszych, tylko liczenia jest więcej. Wystarczy, coby chłop umiał łobracać arkuszem kalkulacyjnym. Jeśli pominiemy mutacje wsteczne, to wpisujemy w tabelkie w klatkę A2 formułę =A1+(100-A1)*0,001 (A1 ustalamy jako 0), kopiujemy w całej kolumnie i wynik ponad 90 wychodzi nam po raz pierwszy, a jakże, w wierszu 2303. Aby uwzględnić tę mutację wsteczną o częstości 1/100000, wystarczy policzyć, że od każdej populacji mutantów należy odjąć kontrmutanty, czyli 1/100000 z niej, czyli wystarczy każdy wynik pomnożyć przez 0,99999: =(B1+(100-B1)*0,001)*0,99999. I w tej zmodyfikowanej kolumnie wynik powyżej 90 wychodzi po raz pierwszy, niespodzianka, w wierszu 2373. I bez żadnych gupich całek co się z nimi jaśnie państwo obnoszom.

