Ja sądzę, że dogmat o wszechmiłosierności wziął się z potrzeby wewnętrznej wierzących. Gdyby z pojęciem Boga nie wiązała się jego domniemana dobroć, to cała chrześcijańska religia straciłaby sens.
Wierzący przede wszystkim chcieliby aby Bóg był dobry, ponieważ zapewnienie o tym, że kocha i zbawi ode złego, pozwala im zachować spokój ducha. Taka myśl niesie pocieszenie i z tego powodu jest
bardzo wygodna. Na pewno odegrało to spore znaczenie w trakcie ekspansji chrześcijaństwa w pierwszych wiekach Naszej Ery. Obnibenewolentny Bóg jest o wiele bardziej kuszący niż niedoskonali
emocjonalnie ludzcy bogowie z mitologii. Cecha ta jest bardzo na rękę przy ludzkiej potrzebie miłości i bezpieczeństwa. Szkoda tylko, że takiej cesze przeczy cała brutalność ludzi, przyrody i świata.
Kto ma oczy niech patrzy. O.O
Wierzący przede wszystkim chcieliby aby Bóg był dobry, ponieważ zapewnienie o tym, że kocha i zbawi ode złego, pozwala im zachować spokój ducha. Taka myśl niesie pocieszenie i z tego powodu jest
bardzo wygodna. Na pewno odegrało to spore znaczenie w trakcie ekspansji chrześcijaństwa w pierwszych wiekach Naszej Ery. Obnibenewolentny Bóg jest o wiele bardziej kuszący niż niedoskonali
emocjonalnie ludzcy bogowie z mitologii. Cecha ta jest bardzo na rękę przy ludzkiej potrzebie miłości i bezpieczeństwa. Szkoda tylko, że takiej cesze przeczy cała brutalność ludzi, przyrody i świata.
Kto ma oczy niech patrzy. O.O
Przekonania są bardziej niebezpiecznymi wrogami prawdy, niż kłamstwa - F. Nietzsche

