Ateista_na_Amen napisał(a): Wiem natomiast czym różni się temat ewolucji w kontekście selekcji naturalnej, od tematu mutacji genów przez podział na to, co jest dominujące, a co recesywne.To zdanie stanowi uczenie brzmiący bełkot, w którym jedyną frazą znaczącą cokolwiek jest mutacja genów przez podział, co stanowi koncepcję dość oryginalną, proszącą się o rozwinięcie. Czekamy.
Ateista_na_Amen napisał(a): Zarzuciłeś mi, że nie odpowiedziałem, jak ma się ewolucja do religii, a ja to napisałem już dwukrotnie w tym temacie.Przeciwstawianie naturalnej ewolucji sztucznej religii stanowi przyznanie racji tej ostatniej, jako że podział na naturalne i sztuczne nie daje się utrzymać na gruncie naturalizmu, który głosi, między innymi, jedność świata ożywionego. Podział taki ma sens tylko wówczas, gdy wprowadzi się nieprzekraczalną barierę między człowiekiem (względnie osobą) a resztą świata, a taki podział wynika właśnie z religii. W innym wypadku działalność człowieka (osoby) jest tak samo naturalna, jak każdy proces zachodzący w przyrodzie.
Ateista_na_Amen napisał(a): Moralność przemyślana, przedyskutowana i zdefiniowana na podstawie współczucia, zrozumienia oraz determinacji stworzenia działającego społeczeństwa, jest nieporównywalnie lepsza od moralności z góry zdefiniowanej w dowolnej religii.W ujęciu naturalistycznym religia nie definiuje moralności z góry, tylko sankcjonuje moralność zastaną, ewentualnie z poprawkami. W ujęciu fideistycznym owszem, moralność jest gotowcem danym od jakiegoś bytu przerastającego człowieka, popularnie zwanego bogiem. Kolega naprawdę jest ateistą, czy tylko udaje takiego dla szpanu?
Ateista_na_Amen napisał(a): Podejrzewam, że to dla Ciebie zbyt ogólne stwierdzenie, bo zapytałeś skąd moralność i zasady etyczne pochodzą, a nie które są lepsze, więc dodam, że gdyby nasze postrzeganie moralności pochodziło od religii, to nigdy jako gatunek nie doszlibyśmy do momentu, w którym jakakolwiek religia by powstała.Czy ktoś mógłby mi wytłumaczyć, co to zdanie znaczy? Detektor bełkotu świeci mi się wprawdzie, ale jeszcze nie na czerwono.
Ateista_na_Amen napisał(a): Jedyny kontekst, w którym moralność pochodzi od religii, to kontekst historyczny, w którym przez długie lata w sposób narzucony uczyliśmy się etyki na podstawie słowa bożego - w takim rozumieniu można jak najbardziej powiedzieć, że te zasady wynikają z religii.Jeżeli ktoś, ktokolwiek – może być ateista – mnie czegoś uczy, to on zawsze mi to narzuca i potem jeszcze egzekwuje ode mnie, czy ja sobie to narzucone wpoiłem, choćby wbrew sobie. A co jest przeciwieństwem uczenia się? Swobodna dyskusja na temat wyrywania muchom skrzydełek? To już chyba przerabialiśmy we Władcy much, to taka książka była o społeczeństwie dzieci na wyspie bezludnej?
Ateista_na_Amen napisał(a): Nie można jednak pominąć szerszego spojrzenia na naszą naturę, jako "myślącego zwierzaka" - my po prostu wiemy, że jeśli wszystkim jest lepiej, to i nam jest lepiej.Kolega jest breatharianinem może? Czy też hoduje owsiki, żeby im było lepiej, bo jemu wtedy też jest lepiej, zgodnie z jego własną doktryną?
Ateista_na_Amen napisał(a): Stanowimy organizmy, które już dawno zdawały sobie sprawę z tego, że dobro ogółu jest w ich własnym interesie, więc żaden Mojżesz nie był potrzebny, aby ludzie się nie zabijali.I żaden Rousseau nie był potrzebny do powyższego wykwitu "myśli"? Przepraszam za sarkazm, ale naprawdę, odkryliśmy już, że neurologicznie ogół to jest jakieś sto dwadzieścia parę osobników naszego plemienia, a dalej zaczyna się pożywienie i wrogowie, którzy to pożywienie nam zagarniają. I do tego stanu zawróci nas odrzucenie "sztucznego" uczenia się czegoś, co przypadkiem jest sankcjonowane takim produktem ewolucji, do którego kolega ma irracjonalną awersję.
W ogóle, czy koncepcja, że religia stanowi naturalny wynik naturalnych procesów kulturowych zakorzenionych w naturalnym mózgu ludzkim, który sobie naturalnie wyewoluował w sosie naturalnych praw chemii i fizyki przecieka jakoś do kolegi, czy jednak jest zbyt trudna do przyswojenia?
