A założyć bym się... może i założył, ale za bardzo nie byłoby tego jak rozstrzygnąć, że planeta Ziemia najlepiej wyrabia, kiedy istnieją na niej moralności dwie: orientalna i okcydentalna. Nie mam tego jeszcze dokładnie poukładanego w głowie, ale generalna zasada byłaby taka, że orientaliści żyją sobie spokojnie, harmonijnie, rozwijają się powoli, robią różne wynalazki i tylko co jakiś czas upadają (w czasie takiego upadku właśnie żyjemy). Wtedy potrzebny jest drugi ośrodek, który przejmie pałeczkę, rozwielmożni się na czas jakiś, spuściznę Orientu przechowa, a potem pruknie cichutko i zejdzie ze sceny na stulecia. Okcydent, póki co, taką rolę potrafi odgrywać, bo generalnie to okcydentaliści lubią się ze sobą kłócić, konkurować morderczo, czyli po trupach, wojny między sobą wszczynać i tak dalej. Summa summarum, to by były takie naczynia połączone, ale pulsująco – jak w jednym jest pełno, to w drugim pusto i na odwrót.
A reszty świata mogłoby nie być, albo mogłyby tam żyć smoki.
A reszty świata mogłoby nie być, albo mogłyby tam żyć smoki.
