lumberjack napisał(a): Mnie dziwi to czemu ludzie pragną wincyj socjalizmu. Dziwi mnie to, że nie chcą wolnego rynku. Nie rozumiem tego, że główną opozycją jest partia, która jest w większości zlepkiem partyjek socjalistyczno-demokratycznych:W państwach latynoskich zazwyczaj nie ma wolnego rynku, tylko czarny rynek. Kapitalizm kojarzy się Wenezuelczykom z sytuacją, że bogaty (w tym boss narkotykowy) może, co chce, a biedny ma do dupy. W obecnym systemie biedny wprawdzie nadal ma do dupy, ale przynajmniej bogaty trochę się biednego boi, a to już jakaś emocjonalna korzyść. Taka dość prostacka proteza egalitaryzmu.
Nie da się tak po prostu, dekretem wprowadzić wolnego rynku. Wolny rynek tworzą wolni ludzie, nie dlatego, że dobry pan nakazał im robić wolny rynek, tylko dlatego, że nie mogą inaczej. Bo jakby mogli, ludzie stworzyliby hierarchiczny system oparty na przemocy, który jest w ludzkiej naturze. To, co nazywamy korupcją, jest po prostu systemem feudalnym, istniejącym w podziemiu (chociaż w takich państwach, jak Wenezuela, to właściwie jawnie) i uniemożliwiającym funkcjonowanie realnego rynku.
Zazwyczaj w takich sytuacjach nieźle robi przemieszanie i migracja ludności, która zostaje wyrwana ze swych struktur zależności korupcyjno-nepotycznych i musi zacząć kombinować w obcym środowisku, z obcymi, nieznanymi ludźmi - a wtedy nie da się inaczej, tylko rynkowo. No, ale miejsce, do którego się migruje, samo nie może być czyimś folwarkiem. Czyli najpierw stworzenie jakichś "oaz praworządności" a potem sprawianie, że ludzie zaczną się tam przemieszczać.

