zefciu napisał(a): No cóż. Zobaczmy, jak się „awangarda teizmu” tutaj zachowała.
(...)
Wolę nie szukać siebie na tej liście, bo pewnie inaczej musiałbym walczyć z chochołami, których tak nie lubisz zefciu. Chodziło mi o słownik pilastra. Bo żeby być ateistą nie trzeba znać się na fizyce czy biologii. Wystarczy nie wierzyć w Boga. A dojść do takiego przekonania można na wiele sposobów. Oczywiście dobrze jest przy tym przynajmniej respektować naukę, ale to akurat powinno dotyczyć każdego, niezależnie od poglądów religijnych. Z ateizmem na świecie są jednak kojarzone raczej nazwiska takie jak Dawkins, Harris, Dennett, Krauss, Carroll, Pinker czy nieżyjący Hawking albo Hitchens. Pilaster jednak tak dobiera sobie grupkę awangardy ateizmu z naszego grajdołka, i wygląda to mniej więcej tak:
- Wojciech Cejrowski uważa, że rachunek prawdopodobieństwa obala teorię Darwina,
- Marian Kowalski twierdzi, że jeśli teoria ewolucji jest prawdziwa, to ludzie powinni mieć dwie wątroby a gąsienica nie ma prawa istnieć.
O nauce, jej metodologii, ustaleniach i osiągnięciach nie wiedzą teiści nic. A przynajmniej nie wiedzą nic ci, którzy za awangardę teizmu chcieliby uchodzić.
Prawda?
pilaster napisał(a):Wyżej podałem przykład awangardy teizmu, która lubi wypowiadać się na tematy naukowe. A jeszcze więcej jest członków awangardy teizmu, którzy uważają się za awangardę etyki i moralności. I cóż, mam pisać zatem o teistach w takim stylu, jak Ty to robisz w drugą stronę? Jaki miałby być tego cel?Puszczyk napisał(a): piszesz o ateistach, a przepraszam, o ludziach za awangardę ateizmu chcącą uchodzić, jako o głupkach co to niczego nie rozumieją (w opozycji do światłych teistów biegłych w genetyce). Powiedz mi: jak na ich tle wypada awangarda teizmu
Niezależnie od tego co czyni awangarda teizmu, nie uważa się ona także za awangardę rozumu, nauki i oświetlenia, nie poucza innych w tej materii i nie pretenduje do takiego miana.
I jeszcze jedno: atakujesz tak filozofów, a sam niejednokrotnie argumentowałeś swoje poglądy w sposób, który ze ścisłymi naukami nie ma wiele wspólnego. Przykład:
Cytat:Gdyby Pierwsza Przyczyna miała jakieś uzasadnienie, nie byłaby Pierwsza, nieprawdaż? Dowolny spójny wewnętrznie światopogląd wyjaśniający istnienie materialnego Wszechświata, musi zakładać istnienie jakiejś Pierwszej Przyczyny. Oczywiście nie musi to być Bóg osobowy - Absolut. W tej roli występował już kiedyś Wielki Wybuch, potem fluktuacje pól kwantowych, niestabilność próżni, etc.. Jednak żadna z tych alternatyw w roli PP nie dorównuje atrakcyjnością intelektualną Absolutowi.
I z dzisiejszego posta:
Cytat:Niedokładnie. Nie różni się niczym dla wewnętrznego obserwatora. I z zastrzeżeniem, że Wszechświat naturalistyczny jest w ogóle możliwy (co w zasadzie jest prawdopodobne tylko dla Wszechświata nieskończonego w czasie. Wszechświat w czasie ograniczony bardzo trudno wytłumaczyć czysto naturalistycznie)Czy ta teza o byciu prawdopodobnym tylko dla Wszechświata nieskończonego w czasie ma jakiekolwiek poparcie w empirii/matematyce, czy jest tylko czystym widzimisię pilastra?
I o ile nauka jawnie Bogiem się nie zajmuje, to jednak jest to proces, który zazwyczaj sprowadza się do wyjaśniania bytów złożonych bytami prostszymi, prawami ogólnymi (albo tłumaczy np. biologię chemią, a chemię fizyką). Czy jest szansa, aby zgodził się pilaster, że powoływanie jako pierwszej przyczyny istoty inteligentnej jest, nie tyle niezgodne z naukową wizją świata, co z nią przynajmniej nieco mniej (z samego tego powodu) konsystentne?

