Dwa Litry Wody napisał(a): Przekonałeś mnie – od dziś wierzę w Boga.
Nie to miało być moim celem, ale to miłe jest
Cieszy mnie, że argumentacja jednak do Ciebie trafiła. E.T. napisał(a): Z tego prostego powodu, że o ile na co dzień nie widać różnicy, to jednak większość z nas wiąże z tym pojęciem jakieś wyobrażenie (Dennett mówi o ideologii związanej z tzw. manifest image, w tym przypadku związanej z pojęciem wolnej woli), które- wystawione na razy zadane mu przez np. neuronauki- nie wytrzymuje często ciosu, bo jako nieprzemyślane i raczej w swym charakterze bajkowe, jest na takowe bardzo wrażliwe. Kompatybilistyczne ujęcie zagadnienia wolnej woli, jakie oferuje np. Dennett, ma chronić ten wartościowy koncept przed nieprzemyślanymi reakcjami ludzi takich, jak Sam Harris, który najwyraźniej bardzo przejął się tym, że nauka wskazuje na to, że wolnej woli nie mamy. Dennett w linkowanych przeze mnie wykładach podaje też przykłady kilku postaci, często świetnych naukowców w dziedzinie neuronauk, ale marnych filozofów, którzy doszli do podobnych wniosków.
Więc nie, nie przepłacisz.
Kiedy mnie neuronauki do Boga przekonały. Przecież skoro w mózgu są rejony odpowiadające za to co religie określają kontaktem z sacrum, religijne praktyki czyli psychika wpływa na fizyczność to to jasno wskazuje, że jest Coś i to działa. I dla mnie nie ma znaczenia czy to jest mempleks, idea czy cokolwiek innego. Po prostu wychodzę z założenia, że pozostawiając margines wyboru nie dostanę jednoznacznego i formalnego dowodu na to, że Bóg jest. A skoro tak to in plus dołączam przesłanki wskazujące, że Bóg jest. A to, że przyjąłem Boga jako byt osobowy to tylko konsekwencja stwierdzenia, że jest. Bo na dobrą sprawę mogę Boga zredukować do aktywności w pewnych rejonach mózgu i nie rozciągać tego dalej, mogę też pójść za Pascalem. I to właśnie zrobiłem.
Sebastian Flak

