Quinque napisał(a): No Hitchens(jeden z czterech jeźdzców apokalipsy. Ciekawe czy wiedział skąd w ogóle pochodzi to określenie?) to się znał tak na nauce jak ja na matematyce. Gość nie wiedział nawet gdzie leży Góra Ararat. A czy to podchodzi pod pogardę dla nauki to nie mnie to oceniać, bo ja się na nauce nie znam. Chcę tylko powiedzieć że to nie jedyna wtopa tego pana. Ponadto gość był komunistą. Albo i nawet gorzej bo był wielkim fanem pana Lwa Trockiego. Więc jeżeli tacy ludzie kojarzą się z "awangardą ateizmu" to ateistom należy współczuć
Wykształceni ludzie którzy kojarzą mi się z ateizmem, to np. prof. Dirac, prof. Feynman czy choćby Skłodowska
Prof. Skłodowska.
Niestety i Feynman i Dirac znani są raczej tylko w wąskim kręgu ludzi zainteresowanych naukami ścisłymi.To co napisałeś o Hitchensie (nawet jeśli prawdziwe) nie zmienia faktu, że ani ateiści pilastra nie są ateistami (bo zawęża on to pojęcie do jakiejś elitarnej grupki ludzi renesansu), ani awangarda ateizmu pilastra nie jest awangardą ateizmu (bo o ateizmie mówiący i z nim kojarzeni są raczej ludzie wykształceni, w tym wielu naukowców).
Żarłak napisał(a): Dlaczego? Ja nie widzę tu pęknięcia o ile ich sposób postrzegania Absolutu nie był sprzeczny z doświadczeniami naukowymi. Czyli np. Bóg to dziadek z siwą brodą. Takie wyobrażenie byłoby niespójne, ale samo dopuszczenie "siły nadprzyrodzonej", której natury nie znamy jest tylko tym i niczym więcej.
Jeśli rzeczywiście pisałbyś o Absolucie, którego natury nie znamy i jest niczym więcej, to może i bym się zgodził. Ale Bóg chrześcijański taki nie jest. Przecież według Kościoła Bóg (w postaci Jezusa) zstąpił na ziemię i czynił cuda: chodził po wodzie, zamieniał ją w wino, wskrzeszał zmarłych, magicznie rozmnażał chleb. To wszystko jest nadprogramowe w stosunku do gołego Absolutu. Co więcej, takich zjawisk w przyrodzie się nie obserwuje. Gdyby teraz pojawił się poważny artykuł o możliwości klonowania układów makroskopowych (bochenków chleba) za pomocą woli umysłu i to na bazie znanych praw fizyki, to naukowcy falsyfikowaliby go wykonując eksperymenty. Również ci wierzący naukowcy. Z drugiej strony ufaliby oni, że zjawiska takie rzeczywiście miały miejsce, na bazie książki napisanej 2 tysiące lat temu. I to jest chociażby takim pęknięciem.

