Wybaczcie, ale jak widzę Pilastra mówiącego o sobie jako o znawcy teorii ewolucji to pusty śmiech mnie rozsadza.
P. wiedzę o teorii ewolucji czerpie z książek Richarda Dawkinsa. To mniej więcej tak, jakby ogłosić się ekspertem od starożytnego Egiptu po lekturze książek Ericha von Danikena. Nic więc dziwnego że Pilaster na temat ewolucji wygłasza przeróżne pseudonaukowe i antynaukowe tezy. Np.:
Że cechy mogą ewoluować nadmiarowo, mimo, że nie ma takiej potrzeby środowiskowej (przykład od P.: cechy umożliwiające skuteczniejsze polowanie będą ewoluować pomimo, iż nie trzeba z nich korzystać by zdobyć pokarm)
Że ewolucja może doprowadzić ewoluujący gatunek do zagłady, bo drapieżnik jak za bardzo wyewoluuje to może zjeść wszystko co ma do zjedzenia i wymrzeć z głodu. (P. twierdzi nawet, że istnieje naukowy konsensus co do tego, że to właśnie z tej przyczyny wymarły megalodony i tygrysy szablozębne!)
Że każda zachowanie każdego stworzenia to element stosowanej przez niego „strategii ewolucyjnej”, czyli jak kot wpada pod samochód przebiegając przez ulicę, to musiało to być częścią jakiejś „strategii ewolucyjnej” i widocznie jego śmierć miała jakiś ewolucyjny sens (P. twierdzi, że taka stratega jest po prostu niestabilna, ale jego zdaniem niewątpliwie byłaby strategią, a śmierć kota jest dowodem jej stosowania).
Że w przyrodzie stosowana jest strategia „legalisty” polegająca na tym, iż dwa osobniki ustępują sobie nawzajem, a potem dzielą zasób, po połowie. Przykładem jaki podaje są, uwaga: owady u których mniejszy ustępuje większemu! (nie pytajcie gdzie tu logika i dlaczego zdaniem P. nastąpił tu podział zasobu równo po połowie, skoro mniejszy oddał cały zasób większemu, oraz gdzie tu P. widzi wzajemne ustępstwo obu osobników, skoro jeden ustąpił a drugi nie)
To tylko kilka przykładów, które w dyskusjach z P. rozbawiły mnie najbardziej i każdy z nich świadczy o kompletnym niezrozumieniu przez P. tak mechanizmów jak i konsekwencji zjawiska ewolucji.
A to, że P. coś tam sobie oblicza, pokazuje wzory i wykresy? No cóż Danikenowcy także liczą jak bok piramidy Cheopsa ma się do średnicy Księżyca, a jej wysokość do odległości Księżyca od Ziemi. Czy coś z tego wynika? To że ktoś coś sobie policzył nie znaczy, że rozumie co liczy i po co .
Chcę zaznaczyć że P. rozumie niektóre mechanizmy ewolucyjne i czasem powie coś co nie jest bzdurą. No ale Danikenowcy też czasem mówią prawdę (piramidy istnieją i mają boki o podanych przez Danikenwoców wymiarach, istnieje także Księżyc i ma średnicę), czy to jednak powód by czytać ich wypociny i wierzyć w wyciągane przez nich wnioski?
P. wiedzę o teorii ewolucji czerpie z książek Richarda Dawkinsa. To mniej więcej tak, jakby ogłosić się ekspertem od starożytnego Egiptu po lekturze książek Ericha von Danikena. Nic więc dziwnego że Pilaster na temat ewolucji wygłasza przeróżne pseudonaukowe i antynaukowe tezy. Np.:
Że cechy mogą ewoluować nadmiarowo, mimo, że nie ma takiej potrzeby środowiskowej (przykład od P.: cechy umożliwiające skuteczniejsze polowanie będą ewoluować pomimo, iż nie trzeba z nich korzystać by zdobyć pokarm)
Że ewolucja może doprowadzić ewoluujący gatunek do zagłady, bo drapieżnik jak za bardzo wyewoluuje to może zjeść wszystko co ma do zjedzenia i wymrzeć z głodu. (P. twierdzi nawet, że istnieje naukowy konsensus co do tego, że to właśnie z tej przyczyny wymarły megalodony i tygrysy szablozębne!)
Że każda zachowanie każdego stworzenia to element stosowanej przez niego „strategii ewolucyjnej”, czyli jak kot wpada pod samochód przebiegając przez ulicę, to musiało to być częścią jakiejś „strategii ewolucyjnej” i widocznie jego śmierć miała jakiś ewolucyjny sens (P. twierdzi, że taka stratega jest po prostu niestabilna, ale jego zdaniem niewątpliwie byłaby strategią, a śmierć kota jest dowodem jej stosowania).
Że w przyrodzie stosowana jest strategia „legalisty” polegająca na tym, iż dwa osobniki ustępują sobie nawzajem, a potem dzielą zasób, po połowie. Przykładem jaki podaje są, uwaga: owady u których mniejszy ustępuje większemu! (nie pytajcie gdzie tu logika i dlaczego zdaniem P. nastąpił tu podział zasobu równo po połowie, skoro mniejszy oddał cały zasób większemu, oraz gdzie tu P. widzi wzajemne ustępstwo obu osobników, skoro jeden ustąpił a drugi nie)
To tylko kilka przykładów, które w dyskusjach z P. rozbawiły mnie najbardziej i każdy z nich świadczy o kompletnym niezrozumieniu przez P. tak mechanizmów jak i konsekwencji zjawiska ewolucji.
A to, że P. coś tam sobie oblicza, pokazuje wzory i wykresy? No cóż Danikenowcy także liczą jak bok piramidy Cheopsa ma się do średnicy Księżyca, a jej wysokość do odległości Księżyca od Ziemi. Czy coś z tego wynika? To że ktoś coś sobie policzył nie znaczy, że rozumie co liczy i po co .
Chcę zaznaczyć że P. rozumie niektóre mechanizmy ewolucyjne i czasem powie coś co nie jest bzdurą. No ale Danikenowcy też czasem mówią prawdę (piramidy istnieją i mają boki o podanych przez Danikenwoców wymiarach, istnieje także Księżyc i ma średnicę), czy to jednak powód by czytać ich wypociny i wierzyć w wyciągane przez nich wnioski?

