Rodica napisał(a): To samo się tyczy czarownic, które były pionierkami medycyny organicznej i wykorzystywały działanie przeciwbólowe ziół w celach leczniczych, łagodzenia bóli porodowych, podagry i innych chorób.
W katolickiej propagandzie niestety byli to największej maści szkodnicy i adepci nauk szatana.
Droga Rodico, błądzisz i nie wiesz w czym. Rzecz w tym, że nie palono na stosach ludzi, ot tak. Z dupy. Palono ich z najróżniejszych powodów ekonomiczno-rozsądkowych. W przypadku tych Czarownic przez duże Cz, ich wina polegała na tym, że posiadały wiedzę. I ją wykorzystywały. I tak nieudana terapia to była jej wina, bo się nie udała i już wrogi gotowe. Jak pokazała, że umie kunia z ochwatu wyleczyć to już prosta droga do Dojścia do Prawdy, że skoro wyleczyć umi, to i ochwacić. I Jontki i Wacki wszelkie razem z żonami i dzieciaki, na następny raz wiedziały kto kunia ochwacił. Chorego kompotem z maku spoiła? Było mu fajnie? No to rewersem rozumując umi i ona zrobić i tak niefajnie i na odległość... A już jak zaszło nieszczęście i ludzie we wsi widzieli diaboły i padało jak muchy:
Cytat:Dawniej domieszka sklerot (przetrwalników) sporyszu w ziarnach zbóż i dalej w mące stosowanej do spożycia była przyczyną halucynacji, przykurczów mięśni, prowadzących z powodu niedokrwienia do martwicy tkanek (w szczególności kończyn). Zatrucie sporyszem, czyli ergotyzm, było dawniej określane jako „ogień świętego Antoniego” lub „święty ogień” i prowadziło wielokrotnie do masowych halucynacji i zgonów[2], np. w 994 r. w Akwitanii zmarło z tego powodu ok. 40 tys. ludzi[2][3][4][5], a w roku 1951 u wielu mieszkańców francuskiej wsi Pont-Saint-Esprit wystąpiły halucynacje, a śmierć poniosło 7 osób[3]. Był i jest również stosowany jako środek wczesnoporonny i przeciwmigrenowy. Obecnie sporysz prawie nie występuje w zbożach dzięki programom ochrony roślin i oczyszczeniu materiału siewnego.
Dziś wykorzystuje się go przy produkcji LSD, jako źródło ergotaminy.
To czyja to była wina?
Tak, tak. Czarownicy
Czarownica to zsyp zwykły. Zsyp sposobów i bredni w jaki sobie pospólstwo tłumaczyło działanie świata. Najzwyczajniejszy Kozioł Ofiarny. I dlatego też ich ofiary są godne współczucia. Natomiast to nie były żadne Silne i Niezależne Kobiety, tępione przez Złych Patriarchalnych Samców. Z niezrozumiałych dla mnie powodów dzisiaj, każda babka aspirująca do miana SiNK sama siebie i to z nieukrywaną lubością utożsamia z czarownicami. Samo pojęcie Czarownicy urasta do rangi Archetypu wojowniczki z patriarchatem. A przecież z reguły to były kobitki, chore, garbate i niezdatne do ciężkiej pracy na roli i jak wcześnie nie umarły to przy dobrej koniunkturze dostawały fuchę, której nikt inny po prostu nie chciał. Czarownica to ofiara ludzkiej naiwności, złośliwości i nieszczęśliwych przypadków.
To nie były Hermiony Granger Średniowiecza, to były ofiary holocaustu. I ja nie wiem skąd ta chęć utożsamiania się z ofiarami zbiorowych histerii i urojeń. Nie słyszałem aby ktoś się utożsamiał z Żydami, bo istniał holocaust, ani z Tutsi, bo byli ofiarami Hutu. Ki czort?
Sebastian Flak

