ad Wron NIEmiecki
Dosyć sugestywny opis, phobos i demois! Problem ingerencji władz jest cecha charakterystyczną dla naszych czasów. Póki co, nie jeszcze jak w Rzeszy. Siostra znajomego wyszła za Niemca, po jakimś czasie przeprowadzili sie do wsi obok. Po dwóch dniach była policja z zapytanie dlaczego jeszcze nie zmienił tablicy rejestracyjnej w aucie, to jest dopiero inwigilacja!
Natomiast w kwestii sądów polecam ciekawe opracowanie, bez głupawych zero - jedynkowych emocji.
Z patologii, jaką była nadmierna autonomia sądownictwa, przechodzimy do patologii przeciwnej, z punktu widzenia wolności politycznej znacznie bardziej niebezpiecznej.(...)
Jednocześnie sędziowie uzyskali w Polsce bardzo silną pozycję ustrojową: sami się wybierali, sami wyznaczali sobie standardy, kontrolując inne władze sami nie podlegali ich kontroli (wbrew klasycznym ideom podziału i równoważenia się władz). Wszelkie próby poważniejszych reform blokowali pod hasłami „zamachu na niezawisłość sędziowską”. Dotyczyło to nawet skromnych prób ograniczenia immunitetu, tak aby zmniejszyć plagę pijaństwa czy przekroczeń prędkości w tej grupie. Poczucie siły, prestiżu i braku kontroli coraz bardziej ich demoralizowało: swego czasu raport warszawskiej Straży Miejskiej wskazywał, że najwyższy poziom naruszeń prawa chronionych immunitetem jest właśnie wśród sędziów(...)
Nie kto inny jak prof. Andrzej Rzepliński tak pisał w 2004 r. w „Gazecie Wyborczej”: „Sądy i sędziowie zbierają więcej ocen negatywnych niż pozytywnych w badaniach opinii publicznej. Media informują o wcale licznych – jak na profesję ludzi o nieskazitelnych charakterach – aferach korupcyjnych, pijanych sędziach w gmachach sądów i pijanych sędziach za kierownicą samochodów, sędziach – sprawcach przestępstw pospolitych. Co do części tych afer dotychczasowe mechanizmy ustawowe korekcyjne są bezradne wobec siły układu, wobec przejawów demonstrowanej publicznie mentalności oblężonej twierdzy najważniejszych struktur naszego sądownictwa”. Krajową Radę Sądownictwa nazywał zaś „swoistym państwowym związkiem zawodowym, konserwującym interesy źle służące polskiemu sądownictwu”. I co? I nic.
Ciekawa opinia sędziego Rzeplińskiego, nieprawdaż?
Mamy dobrze uzasadniony związek przyczynowo skutkowy i w tych kategoriach należy to oceniać.
W efekcie na końcu stoi dylemat. Zostawiamy zdegenerowane sądownictwo, aby nie łamać prawa, albo idąc delikatnie mówiąc po bandzie prawnej rozwalić istniejący układ. Rzecz jasna nie poprawi to działania sądownictwa jako takiego, co najwyżej oczyści przedpole. Tak więc możemy sobie wybierać i głośno walić w bębny rozdzierająco krzycząc ....
Ad Dwa Litry Wody
Zaległe z lutego.
Rzeczywiście Polska nie jest największym odbiorcą broni w Europie, ani dla USA, ani dla Izraela jak wykazałeś. Nie tu zasadza się nasza ważność. Natomiast sposób postrzegania tego co dzieje zmienił się przez te 5 miesięcy. Dmie wręcz wicher dziejów, a polityka nie jest już "robieniem laski" USA, lecz wypinaniem gołej d*** przed USA, tudzież filosemickie czołganie się w błocie przed Izraelem. To jakby zamiana ze " wstaniem z kolan" w przypadku UE, ano pero, pero bilans musi wyjść na zero...
Może mieć to tylko jedno uzasadnienie na przyszłość - opowiadamy się po stronie zwycięzcy nowego rozdania. Choć trzeba mieć na uwadze ustawę 447, którą po ewentualnym zwycięstwie będzie można łatwiej wyegzekwować jako że Polska przestanie mieć wówczas wartość jako narzędzie.
Dosyć sugestywny opis, phobos i demois! Problem ingerencji władz jest cecha charakterystyczną dla naszych czasów. Póki co, nie jeszcze jak w Rzeszy. Siostra znajomego wyszła za Niemca, po jakimś czasie przeprowadzili sie do wsi obok. Po dwóch dniach była policja z zapytanie dlaczego jeszcze nie zmienił tablicy rejestracyjnej w aucie, to jest dopiero inwigilacja!
Natomiast w kwestii sądów polecam ciekawe opracowanie, bez głupawych zero - jedynkowych emocji.
Z patologii, jaką była nadmierna autonomia sądownictwa, przechodzimy do patologii przeciwnej, z punktu widzenia wolności politycznej znacznie bardziej niebezpiecznej.(...)
Jednocześnie sędziowie uzyskali w Polsce bardzo silną pozycję ustrojową: sami się wybierali, sami wyznaczali sobie standardy, kontrolując inne władze sami nie podlegali ich kontroli (wbrew klasycznym ideom podziału i równoważenia się władz). Wszelkie próby poważniejszych reform blokowali pod hasłami „zamachu na niezawisłość sędziowską”. Dotyczyło to nawet skromnych prób ograniczenia immunitetu, tak aby zmniejszyć plagę pijaństwa czy przekroczeń prędkości w tej grupie. Poczucie siły, prestiżu i braku kontroli coraz bardziej ich demoralizowało: swego czasu raport warszawskiej Straży Miejskiej wskazywał, że najwyższy poziom naruszeń prawa chronionych immunitetem jest właśnie wśród sędziów(...)
Nie kto inny jak prof. Andrzej Rzepliński tak pisał w 2004 r. w „Gazecie Wyborczej”: „Sądy i sędziowie zbierają więcej ocen negatywnych niż pozytywnych w badaniach opinii publicznej. Media informują o wcale licznych – jak na profesję ludzi o nieskazitelnych charakterach – aferach korupcyjnych, pijanych sędziach w gmachach sądów i pijanych sędziach za kierownicą samochodów, sędziach – sprawcach przestępstw pospolitych. Co do części tych afer dotychczasowe mechanizmy ustawowe korekcyjne są bezradne wobec siły układu, wobec przejawów demonstrowanej publicznie mentalności oblężonej twierdzy najważniejszych struktur naszego sądownictwa”. Krajową Radę Sądownictwa nazywał zaś „swoistym państwowym związkiem zawodowym, konserwującym interesy źle służące polskiemu sądownictwu”. I co? I nic.
Ciekawa opinia sędziego Rzeplińskiego, nieprawdaż?
Mamy dobrze uzasadniony związek przyczynowo skutkowy i w tych kategoriach należy to oceniać.
W efekcie na końcu stoi dylemat. Zostawiamy zdegenerowane sądownictwo, aby nie łamać prawa, albo idąc delikatnie mówiąc po bandzie prawnej rozwalić istniejący układ. Rzecz jasna nie poprawi to działania sądownictwa jako takiego, co najwyżej oczyści przedpole. Tak więc możemy sobie wybierać i głośno walić w bębny rozdzierająco krzycząc ....
Ad Dwa Litry Wody
Zaległe z lutego.
Rzeczywiście Polska nie jest największym odbiorcą broni w Europie, ani dla USA, ani dla Izraela jak wykazałeś. Nie tu zasadza się nasza ważność. Natomiast sposób postrzegania tego co dzieje zmienił się przez te 5 miesięcy. Dmie wręcz wicher dziejów, a polityka nie jest już "robieniem laski" USA, lecz wypinaniem gołej d*** przed USA, tudzież filosemickie czołganie się w błocie przed Izraelem. To jakby zamiana ze " wstaniem z kolan" w przypadku UE, ano pero, pero bilans musi wyjść na zero...
Może mieć to tylko jedno uzasadnienie na przyszłość - opowiadamy się po stronie zwycięzcy nowego rozdania. Choć trzeba mieć na uwadze ustawę 447, którą po ewentualnym zwycięstwie będzie można łatwiej wyegzekwować jako że Polska przestanie mieć wówczas wartość jako narzędzie.

