Skoro o kradzieżach mowa, to warto zajrzeć do Rzeczpospolitej i przeczytać artykuł zatytułowany „Ustalenia NIK w sprawie nagród w Kancelarii Premiera” – z któregoto wynika, że:
1. W latach 2014 i 2015 r. na nagrody przeznaczano po 700 000 PLN. Trafiały one jednak nie tyle do wojewodów i ministrów co do innych jednostek administracyjnych. W 2016 r. nagrody pochłonęły 3 500 000 PLN (z czego 1,2 mln, czyli 34%, zostaje w ministerstwach), podczas gdy w 2017 r. nagrody pochłonęły już 8 600 000 PLN, (z czego w ministerstwach zostało już 5,5 mln, czyli już 63%). Najwyraźniej prawdą jest, że apetyt rośnie w miarę jedzenia…
2. Tylko część nagród została przyznana w oparciu o pisemne uzasadnienia, co oznacza, że resztę przyznawano „na gębę”, czy jak kto woli „na piękne oczy”.
3. Nagrody wypłacano w trybie comiesięcznym, co „może wskazywać, że świadczenie to nie miało charakteru nagrody, tylko było swoistym dodatkiem do wynagrodzenia zasadniczego".
4. 86,8% wydatków na nagrody pochodziło nie ze środków jakie w KPRM na ten cel zaplanowano (w 2017 był to 1 000 000 PLN), ale ze środków własnych ministerstw. Tak, tak dobrze słyszeliście – na nagrody było zaplanowanych 1 milion, a wydano ponad 8. Innymi słowy, nagrody finansowano nie tylko ze środków nie przeznaczonych na ten cel, ale to sami ministrowie wydawali decyzje o wypłacaniu sobie przyznanych nagród.
Komentarz jest właściwie zbędny. Pozostaje się tylko zastanawiać, kiedy Obóz Dobrej Zmiany w ramach „zaprowadzania sprawiedliwości społecznej” względnie innej "repolonizacji" postanowi „odzyskać” Najwyższą Izbę Kontroli...
1. W latach 2014 i 2015 r. na nagrody przeznaczano po 700 000 PLN. Trafiały one jednak nie tyle do wojewodów i ministrów co do innych jednostek administracyjnych. W 2016 r. nagrody pochłonęły 3 500 000 PLN (z czego 1,2 mln, czyli 34%, zostaje w ministerstwach), podczas gdy w 2017 r. nagrody pochłonęły już 8 600 000 PLN, (z czego w ministerstwach zostało już 5,5 mln, czyli już 63%). Najwyraźniej prawdą jest, że apetyt rośnie w miarę jedzenia…
2. Tylko część nagród została przyznana w oparciu o pisemne uzasadnienia, co oznacza, że resztę przyznawano „na gębę”, czy jak kto woli „na piękne oczy”.
3. Nagrody wypłacano w trybie comiesięcznym, co „może wskazywać, że świadczenie to nie miało charakteru nagrody, tylko było swoistym dodatkiem do wynagrodzenia zasadniczego".
4. 86,8% wydatków na nagrody pochodziło nie ze środków jakie w KPRM na ten cel zaplanowano (w 2017 był to 1 000 000 PLN), ale ze środków własnych ministerstw. Tak, tak dobrze słyszeliście – na nagrody było zaplanowanych 1 milion, a wydano ponad 8. Innymi słowy, nagrody finansowano nie tylko ze środków nie przeznaczonych na ten cel, ale to sami ministrowie wydawali decyzje o wypłacaniu sobie przyznanych nagród.
Komentarz jest właściwie zbędny. Pozostaje się tylko zastanawiać, kiedy Obóz Dobrej Zmiany w ramach „zaprowadzania sprawiedliwości społecznej” względnie innej "repolonizacji" postanowi „odzyskać” Najwyższą Izbę Kontroli...
O Lord, bless this thy hand grenade, that with it thou mayest blow thy enemies to tiny bits in thy mercy.

