bert napisał
Podobnie jak w kampanii przedwyborczej Hilaria. Kongres był i jest przeciw również, nikt tam nie walczył o porozumienie.
Taka jest logika sytuacji postrzeganej z USA. Gigantyczny deficyt USA nie jest groźny póki USA produkują dolary, a świat je kupuje. Kiedy juan jest przyjęty do koszyka SDR, Chiny handlują ropą za juany wymienialne na złoto pole dolara, zwłaszcza petrodolara kurczy się. W określonej przyszłości deficyt może stać się groźny, a "rynki finansowe" nie będą ratować USA, bo kochają tylko pieniądze i przeniosą się gdzie indziej. Dlatego wszystkie bonusy dla innych są przez USA wycofywane. Muszą ratować swoja skórę póki są mocne, nic dziwnego.
Dla nas istotna jest ewentualność wycofania się choćby częściowego USA z Europy. Rosja prowincja Chin czy z Europą trzeci wierzchołek świata?
Typowe nadymanie spraw trzeciorzędnych do istotnych, robienie z igły widły. Możesz rano nie patrzeć na globus, będzie lżej. Skoro wszystko jest grą i teorią chaosu nie ma się czym przejmować. Nie patrz na nogi napastnika, patrz gdzie jest piłka. Tłitami Trumpa przejmuje się lud i media, bo mają z czego żyć. Zwroty dość nagłe świadczą, że to bezwartościowe klepanie ku uciesze gawiedzi. W USA jarają się jurnością Trumpa (tęgi chłop widać nadaje się), reszta świata jara tłitami, zgodnie ze współczesnym marketingiem każdy dostaje to co chce.
Nie widzę powodów brania na serio jednego, ani drugiego.
Cytat:Te (prawie) wszystkie cła, opłaty i procedury mogły zniknąć jak sen jaki złoty, gdyż UE i USA prowadziły od lat rozmowy nad ich likwidacją. TTIP. Trump tak przed jak i po wyborach był przeciwnikiem tej umowy.
Podobnie jak w kampanii przedwyborczej Hilaria. Kongres był i jest przeciw również, nikt tam nie walczył o porozumienie.
Taka jest logika sytuacji postrzeganej z USA. Gigantyczny deficyt USA nie jest groźny póki USA produkują dolary, a świat je kupuje. Kiedy juan jest przyjęty do koszyka SDR, Chiny handlują ropą za juany wymienialne na złoto pole dolara, zwłaszcza petrodolara kurczy się. W określonej przyszłości deficyt może stać się groźny, a "rynki finansowe" nie będą ratować USA, bo kochają tylko pieniądze i przeniosą się gdzie indziej. Dlatego wszystkie bonusy dla innych są przez USA wycofywane. Muszą ratować swoja skórę póki są mocne, nic dziwnego.
Dla nas istotna jest ewentualność wycofania się choćby częściowego USA z Europy. Rosja prowincja Chin czy z Europą trzeci wierzchołek świata?
Cytat:Jak zauważył zefciu, to bzdura. Trumpa ocenia się po tym, że lecąc samolotem z ważnego spotkania przez twittera odwołuje to, co przed chwilą przy stole ustalił. Po tym, że wypowiada umowy międzynarodowe (nie tylko z Irakiem, choć ta akurat ma największe konsekwencje), że poklepuje się z Putinem i Kim-coś-tam, że jeszcze tylko San Escobar nie groził wojną celną (pewnie przez przeoczenie) a ostatnio grilluje Turcję. Albo to, jak przeczołgał Teresę May. Człowiek budzi się rano i patrzy na globus, szukając tych państw, z którymi Trump w imieniu USA (?) jeszcze się nie skonfliktował otwarcie lub nie obraził przywódców. Lista coraz krótsza.
Typowe nadymanie spraw trzeciorzędnych do istotnych, robienie z igły widły. Możesz rano nie patrzeć na globus, będzie lżej. Skoro wszystko jest grą i teorią chaosu nie ma się czym przejmować. Nie patrz na nogi napastnika, patrz gdzie jest piłka. Tłitami Trumpa przejmuje się lud i media, bo mają z czego żyć. Zwroty dość nagłe świadczą, że to bezwartościowe klepanie ku uciesze gawiedzi. W USA jarają się jurnością Trumpa (tęgi chłop widać nadaje się), reszta świata jara tłitami, zgodnie ze współczesnym marketingiem każdy dostaje to co chce.
Nie widzę powodów brania na serio jednego, ani drugiego.

