ErgoProxy napisał(a): Na Rosji białej, kapitalistycznej, rozwijającej się gospodarczo dałoby się bowiem ugrać co nieco; taki hazard wchodziłby w rachubę moim zdaniem. Ale na Rosji (post)czerwonej, która już robi bokami? Śmiechu warte. Niech to się zawali, a potem się zobaczy, gdzie się zatrzymają armie chińskie (na ćwiczeniach przekraczają już Ural i dochodzą do Kazania).
Nie ma co przykuwać się do trupa. Po co? Nic by na tym Polska nie zyskała - zyskać natomiast mógłby owszem PIS. Tak samo jest zresztą u bratanków. Na mizdrzeniu do Putina zyskuje może i Orban, ale Węgry nie mają z tego literalnie NIC
Cytat:Druga strona to może być gra w okrążanie Ukrainy. Oferowano przecież Polsce, wymawiając się potem, że "to tylko ten klaun Żyrinowski", podbój Lwowa. Z Tuskiem to wprawdzie nie wyszło, ale te pisowskie matoły populistyczne, grające kartą narodowo-patriotyczną, mogą coś takiego łyknąć.
A najgorsze, że nawet przyjmując taką propozycję, PIS i tak żadnego Lwowa by nie dostał, bo jest ona wysuwana wyłącznie po to, żeby, w przypadku, gdyby PIS się na to złapało, Rosja mogła natychmiast wystąpić jako obrońca "prawosławnych słowiańskich braci" przed "polskim panem", dokładnie tak samo jak w 1939 roku. I "prewencyjnie" "obronić" niewdzięczną Ukrainę przed jaśniepanami.

