Dwa Litry Wody napisał(a): Jeśli cokolwiek odegra jeszcze rolę „przynęty dla małpy” to nie będzie to nie Lwów, gdzie żadnych Polaków nie ma, ale Wileńszczyzna gdzie w niektórych rejonach mniejszość polska jest większością, a powstała z kolan Suwerenna Polska mogłaby bronić swoich rodaków przed litewskim nacjonalizmem.
Tylko, że wbrew temu co się może wydawać, Litwa jest dla Kremla i PISu znacznie twardszym orzechem do zgryzienia niż Ukraina. Jest do przewidzenia, że w decydującym dla Putina momencie, PIS stchórzy i razem z Moskwą przeciw Litwie nie wystąpi, nawet w ramach wstawania z kolan, budowy Wielkiej Polski i obrony Rodaków przed litewskim nacjonalizmem.
Zresztą sama Rosja tez raczej Litwy nie ruszy. Kiedy niedawno był pilaster w tym kraju w delegacji, dowiedział się, że Rosjanie powykupywali w Wilnie masę nieruchomości (jeżeli tylko Rosjanin ma do dyspozycji jakieś środki zawsze woli je zainwestować w zdegenerowanej "gejropie" - znamienne), mieszkań i domów. To sprawia że ceny nieruchomości w Wilnie są znacznie wyższe niż w takiej Warszawie. W razie, gdyby coś się szykowało, na pewno nastąpi masowa wyprzedaż i ceny polecą na pysk, co będzie bardzo wyraźnym sygnałem ostrzegawczym.
Zresztą i sami kandydaci na V kolumnę, raczej się do tworzenia "narodowych republik" kwapić nie będą. Wiedzą dobrze że lepiej być w UE obywatelem, niechby nawet i podrzędnej kategorii, niż być obywatelem "suwerennej narodowej republiki". Tak samo zresztą rozumują Rosjanie w Estonii, natomiast dla mieszkańców Krymu i Donbasu, różnica nie była taka oczywista, bo poziom cywilizacyjny Ukrainy był zbliżony do rosyjskiego.

