Petrus90 napisał(a): „Trudno mówić o Korze, której nie ma”. No tak, bardzo trudno. To niewyobrażalne, żeby tak piękne zjawisko, tak utalentowane, tak pełne pasji, zdolne do przyjaźni, do miłości – już nie istniało. Niemożliwe, żeby kogoś, kto tak bardzo był, w następnej minucie już zupełnie, całkowicie, doszczętnie nie było. To nie do przyjęcia, że nie słyszy nas ktoś, kto był dla nas tak ważny i kogo darzyliśmy przyjaźnią. Że już zero istnienia, pozamiatane, brak sygnału.
No cóż, to pierwsze zdanie obrazuje istotę problemu. Doprawdy, trudno mówić o niebycie, bo język ludzki jest dostosowany do mówienia o czymś, co jest. Do tego fakt, że człowiek nie może sobie wyobrazić, że go nie ma, zapewne jest źródłem wszelkiej wiary w nieśmiertelność duszy - co nie musi mieć nic wspólnego z wiarą w osobowego Boga. Nie wydaje mi się jednak, aby niedostatki mojej wyobraźni lub umysłu miałyby być dowodem na cokolwiek.
Petrus90 napisał(a): Czysty ateizm w przyrodzie nie występuje, niezależnie od tego, jak gorąco będą dowodzić czegoś przeciwnego osoby mające się za ateistów. Nawet ta ich żarliwość temu przeczy. Przeczy temu ich zaangażowanie w projekty społeczne, przeczy nawet dowodzenie, że żadnej siły wyższej nie ma. Gdyby bowiem ktoś był naprawdę szczerze i do końca przekonany, że istniejemy wraz z całym światem jako dzieło przypadku i jesteśmy wynikiem przypadkowego zbiegu okoliczności, i że przychodzimy znikąd i donikąd zmierzamy, to nie obchodziłoby go kompletnie nic. Byłoby mu doskonale wszystko jedno. Nie widziałby najmniejszego powodu, aby walczyć o cokolwiek poza najwygodniejszym spędzeniem tych paru lat, zanim ponownie pogrąży się w nicości
Wielokrotnie czytałem taki argument i w ogóle nie widzę w nim żadnego sensu. A czemu zwierzęta walczą o cokolwiek poza najwygodniejszym sposobem spędzania życia? Człowiek ma instynkt, nie tylko "przetrwania" (zresztą, racjonalnie biorąc, w czym trwanie jest lepsze od unicestwienia?), ale także różne instynkty altruistyczne, które są równie naturalne, jak egoistyczne dążenie do wygody. Po co ktoś miałby z nich rezygnować? Jeśli rzeczywiście "przychodzimy znikąd i donikąd zmierzamy", to właśnie życie powinno nas obchodzić tym bardziej, bo to nie jest tylko jakieś intro do prawdziwego życia, ale wszystko, co mamy.

