zefciu napisał(a): Dlaczego? Takim patogenem w realnym świecie jest wirus wścieklizny. Po dostaniu się tego wirusa do krwiobiegu człowieka inkubacja (do czasu pojawienia się symptomów neurologicznych) trwa około tygodnia. I do tego czasu można takiego człowieka praktycznie w 100% uratować „serią bolesnych zastrzyków” (kto pamięta jeszcze te ogłoszenia?).
Wścieklizna jest pierwowzorem wilkołaków, natomiast przy zombie można spokojnie brać inne choroby. Pierwszy z brzegu (no dobra, trochę szukałem), wąglik. W najostrzejszych wersjach inkubacja trwa jedynie parę godzin. Bakterie o tyle lepiej się nadają na hipotetyczny "zarazek-Z", gdyż mogą też same wydzielać jakieś neurotoksyny, które po dostaniu się do krwi przyspieszają proces zakażenia. To może też wyjaśnić, dlaczego w serialu Walking Dead jest, nazwijmy to ogólnie "zarażenie utajone" i "zarażenie aktywne".
EDIT: Właśnie wyczytałem, że w 2016 w Rosji była epidemia wąglika, która - ponoć - wynikła z badań jakiegoś grobowca ludu Nieńców. Przypadek?
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

