lumberjack napisał(a): Jeden z najlepszych artykułów podsumowujących temat migracji. Autorką jest Polka, która pracowała w Niemczech jako nauczycielka w jednej z klas dla uchodźców. Sporo tekstu, więc nie wklejam całego; wybiórczo na zachętę parę urywków:
http://krytykapolityczna.pl/swiat/rachun...chodzcami/
Istotnie, ciekawy tekst. Niemniej pominąłeś pewną kluczową IMHO kwestię w tym cytacie, moment, od którego wszystko się zmieniło:
Cytat:Kilka wydarzeń wrzyna się w świadomość społeczną, niedobrych wydarzeń. Dobre nikogo nie interesują, w dobrych rozsmakowują się tylko neofici.
Pierwsze z nich to sylwestrowa noc w Kolonii 2015. Bilans zamieszek to 1182 zgłoszeń, 497 napaści na tle seksualnym, 1276 potencjalnych ofiar, 183 potencjalnych sprawców. Tyle policyjnej statystyki. Sprawcami byli w większości młodzi mężczyźni z północnej Afryki, tworzyli zorganizowane grupki mające na celu ataki seksualne i kradzieże w tłumie, na ile byli zorganizowani, nie wie nikt, ale dogadani, jak to zrobić, byli rzeczywiście.
Mediom wydawało się jeszcze wtedy, że kształtują opinię społeczną. Cztery dni po zamieszkach prasa, telewizja, radio milczały jak zaczarowane.
(...)
Ceną za milczenie mediów, policji i polityków jest trwała utrata zaufania. Premier Nadrenii, landu będącego twierdzą socjaldemokracji, polityczka SPD Hannelore Kraft pięć miesięcy później przegrała wybory.
Prawda była nie do zatrzymania, wbrew całej ogólnie panującej narracji. Ilość zdarzeń, relacji była jak lawa, która przykrywa wszystko. Czy dziennikarz powinien się zajmować wychowywaniem społeczeństwa, pouczaniem, co ma myśleć obywatel, czy informowaniem?
Tłumaczenia, jakie serwowano potem dosłownie wszędzie, brzmiały tak:
Po pierwsze, takie przypadki się zdarzają wszędzie, na Oktoberfest w Monachium też były i robili to Niemcy.
Po drugie, to bez znaczenia, kto to zrobił, bo młodzi mężczyźni są wszędzie agresywni i mają problem z seksualnością.
Po trzecie, nie podajemy pochodzenia sprawców, by nie nie stygmatyzować uchodźców, zawiniła niewielka grupa, a konsekwencje będą ponosić wszyscy.
Po czwarte, kodeks dziennikarzy niemieckich uczula na takie sprawy. Punkt 12.1 został zmieniony w 2017 roku, a i tak dalej budzi ogromne kontrowersje (często pada choćby zarzut o autocenzurę). Obecnie brzmi on następująco:
W doniesieniach na temat przestępstw należy zwracać uwagę , że przywoływanie przynależności etnicznej sprawcy lub podejrzanego, przynależności religijnej i do innych mniejszości nie powinno prowadzić do dyskryminujących uogólnień jednostkowego błędnego zachowania. Przynależność nie powinna być przywoływana, za wyjątkiem powstania uzasadnionego interesu publicznego. Szczególnie należy mieć na uwadze, że przywoływanie pochodzenia może prowadzić do szerzenia się uprzedzeń wobec mniejszości.
Żadna przestrzeń nie pozostaje pusta, tym razem na miejsce opuszczone przez tradycyjne media wlał się przekaz z Facebooka, Twittera, YouTube’a i innych mediów społecznościowych. Wszędzie publikowano zdjęcia, filmiki, dziewczyny pisały, mówiły, co im się przytrafiło. Nikt tego nie segregował, nikt nie przesiewał, nikt nie kontrolował strumienia.
W Dreźnie i w Lipsku tysiące ludzi wyszły na ulice z hasłem „Prasa kłamie”.
(...)
To był moim skromnym zdaniem moment kluczowy, od którego Niemcy podzieliły się na tych, którzy jeszcze kształtują swoją opinię na podstawie oficjalnych mediów (czy zgadzając się czy też nie), oraz tę część, która przerzuciła się na media alternatywne. I ten podział pogłębia się do dziś. Jeżeli komuś nasuwają się jakieś skojarzenia z Polską, z budowaniem alternatywnych mediów na bazie "mitu smoleńskiego", to będzie miał podobne skojarzenia jak ja.
Coby nie nadwyrężać cierpliwości czytelników nie będę przytaczał kolejnych historii, tylko tę jedną, która wypada poza szablon:
Cytat:Niemiecki oficer, porucznik Franco A. stacjonujący w alzackim Illkirch zarejestrował się w 2017 roku jako uchodźca w Bawarii, nie mówił po arabsku, z urzędnikiem rozmawiał po francusku. Dostał status ograniczonego pobytu, pobierał zasiłek, choć nie był widziany w ośrodku, gdzie miał mieszkać (w tym samym czasie pełnił służbę w Illkirch). Ponoć należał do prawicowej grupy żołnierzy i planował zamach na wysokich funkcjonariuszy politycznych. Chciał skierować podejrzenia na uchodźców, zatem zarejestrował się jako uchodźca z Damaszku, choć nie umiał opisać żadnej dzielnicy tego miasta. Podał, że jest prześladowanym chrześcijaninem. Status pobytowy otrzymał jednak w związku z wojną w Syrii, a nie ze względu na prześladowania religijne.
(...)
Co ciekawe na trop Franco A. wpadły służby austriackie, nie niemieckie.
Co ciekawe, a już nie opowiedziane w tekście, austriackie służby wpadły na trop Franco A. po próbie przemytu broni na lotnisku. Co jeszcze ciekawsze, było to niedługo po bardzo dziwnych wypowiedziach niektórych oficerów Bundeswery, które graniczyły z wypowiedzeniem posłuszeństwa. Mówiąc delikatnie.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

