Żarłak napisał(a): Nie mam problemu ze zrozumieniem sytuacji takich osób. Nie chcę mówić, że a mnie starsi mówili, że musieli kilka km pieszo do szkoły chodzić, bo czasy się zmieniły, ale widzę to jako trochę takie załamywanie rąk (artykuł i przypadki w nim opisane) i "wycięganie rync po pomoc żeby mnie wyręczył ktoś". No jest jak jest, ale do wszystkich kolej czy autobus nie dojedzie choćbyśmy na rzęsach stawali.
Do każdego nie. Ale skoro nie dojeżdża nawet do 1/3 mieszkańców kraju to jest tu moim zdaniem coś dziwnego. Zwłaszcza uwzględniając to, że część przewoźników jest gotowa podjąć mniej rentowne trasy, ale obawiają się, że konkurencja jeżdżąca tylko na rentownych wykluczy ich z rynku.
Cytat:A od jak wielkiego śniegu niemożliwa staje się jazda rowerem? Mimo wszystko, śnieg cały czas nie pada, a monsunów w Polsce też nie ma. Ile takich dni w roku jest? Rowery z akumulatorem można kupić i od razu robi się lżej.
A to proponuję dla zdrowia jak przyjdzie grudzień czy styczeń przez tydzień robić tak koło 6 rano lub 16 po południu jak jest ciemno te 5 -10 km jakąś wiejską nieoświetloną drogą. Na której pług śnieżny pojawi się koło 10 rano. Albo i wcale. Może być i rowerkiem z akumulatorkiem. Empirycznie się wówczas przekonasz od kiedy jazda rowerem staje się niemożliwa.
Cytat:Jeśli poziom organizacji miasta nie obniży się, to będzie się w nim mieszkało tak samo jak do tej pory. Życie na prowincji jest nie do utrzymania w dłuższej perspektywie, chyba, że transport autonomiczny będzie tani, a optymalizacja funkcjonowania państwa będzie dążyła do łączenia miejscowości arteriami. Bardzo dawno temu taką rolę spełniały rzeki, które były autostradami, używając dzisiejszego nazewnictwa, obecnie są to główne drogi infrastruktury transportowej (szynowe, kołowe i powietrzne, a czasem morskie). Miasta najlepiej rozwijały się wokół rzek i głównych szlaków. Obecnie jest tak samo, tyle że rzeki ustąpiły efektywniejszym szlakom.
Mocno wątpię. Polecam jako przykład chociażby Kraków, który dusi się od nadmiaru mieszkańców jak i przyjezdnych. I nie chodzi mi tylko o smog, ale ogólnie o zbyt dużą liczbę ludzi jak na warunki przerobowe miasta.
Cytat:Można by pompować setki milionów we wszystkie małe miejscowości odcięte od miasta, a i tak nie zagwarantuje to im przetrwania.
Wszystkim oczywiście, że nie. Ale obecnie znam miejscowości odcięte komunikacyjnie, które leżą 10-12 km od 100 tysięcznego miasta.
Cytat:A dlaczego tak piszesz?Co jest normą w tym wypadku?
Normą? Chociażby możliwość samodzielnego udania się do lekarza specjalisty czy okazjonalnego skorzystania z usług dostępnych w nieco większych miejscowościach (kino, fryzjer itp)
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"

