znaLezczyni napisał(a): Marlowi oburzjące i budzące niepokój i co tam jeszcze można sobie wymyślić...
Cytat:to ja daję 1/10 mimo ze "Kleru" nie widziałem i nie zamierzam tego chłamu oglądać, a obrażonym katolikiem nie jestem.
Cytat:Niesamowite...a może się tobie tylko wydaje że myślisz...
Nie muszę oglądać kolejnych części gniotów pokroju "Władcy Pierscienia" , "Hobbita" żeby wiedzieć, że to gniot.
Tak samo jak nie muszę czytać kolejnych Harlekinów, żeby dojść do tego samego wniosku.
Widziałem całe: "Wesele""Dom Zły", "Różę". "Drogówkę" i "Wołyń" tak mniej więcej do połowy. Wystarczy.
Skonsumowałem cztery porządne recenzje "Kleru" - 3 autorstwa ateistów i jedną deisty. Nic nie było o obrazie uczuć i tym podobnych pierdołach, za to dużo o brakoróbstwie i kiczowatości najnowszej produkcji Smarzowskiego.
Wystarczy.
Uczciwa wypowiedź brzmiałaby: nie oglądałem tego filmu i nie zamierzam, bo poprzednie produkcje Smarzowskiego były moim zdaniem słabe, a i recenzje, które czytałem, były filmowi nieprzychylne. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że film jest słaby (chłamem, kiczem, wstaw sobie, co chce).
Pisanie zaś o filmie, że jest taki czy owaki, dobry czy zły, bez oglądania go, jest nieuczciwe. I niemądre.
Na czym więc polega ta moja nieuczciwość w stosunku nie tylko do ostatniej produkcji Smarzowskiego?
towarzyski.pelikan napisał(a): Jeżeli chodzi o odbiór filmu jako dzieła artystycznego to takie oglądanie kilkukrotne zawsze działa na niekorzyść dzieła, przynajmniej jeśli te powtórki odbywały się w krótkich odstępach czasowych. Tylko raz możesz oglądać coś w sposób syntetyczny, potem zaczynasz rozbierać na czynniki pierwsze jak licealista wiersz. I z dzieła robi się kupa.Sorry t.p, ale tworzysz teraz zupełnie z czapy. Jest dokładnie odwrotnie. Właśnie na tym polega "artyzm" filmu, książki, sztuki, że wielokrotna "konsumpcja"w niczym dziełu ujmy nie przynosi. Jak coś jest "dobre" to chcesz tego więcej, może być jeszcze raz to samo.
bert04 napisał(a): O przepraszam, gniotem można nazwać "Wiedźmina", tego z Zebrowskim. Można mieć też masę zastrzeżeń do Hobbita. Ale "Władca Pierścieni" to primo w gatunku fantasy produkt wzorcowy a secundo jeden z najlepszych przykładów sfilmowania literatury tak, żeby dotarła tak do fanów książek jak i do tych, co o książkach nawet nie słyszeli. Owszem, można gatunku nie lubić, no ale wtedy uczciwiej by było to napisać, zamiast określać mianem "gniota" coś, co wyznaczyło standardy genre. I to w gatunku, który w kinie był praktycznie nieobecny albo reprezentowany przez GNIOTY pisane wielkimi literami (mógłbym policzyć dobre filmy fantasy sprzed 2001 r. na palcach mojej lewej ręki, a może by mi parę wolnych pozostało).to w takim razie nie naciskam dalej, bo bardziej preferuję kopanie się powyżej kolan
Sorki, nacisnąłeś na odcisk.

Cytat:Nie każdy reżyser musi koniecznie utrzymywać jakość. Hitchcock mniej więcej co drugi film tworzył genialny a co drugi odszedł w słuszne zapomnienie, coby nie robić skazy na wizerunku.
Ech, problem ze Smarzowskim polega na tym, że to nie Hitchcock - w telegraficznym skrócie.
Cytat:Owszem, nikt nie zmusza do chodzenia na filmy, zwłaszcza takie, które idą na fali skandaliczności. Ja też byłem skłonny i tym razem odpuścić sobie i poczekać na jakieś free-tv. Niemniej jednak film będzie tematem dyskusji w najbliższych tygodniach i miesiącach, więc niestety, nie chcem ale pójdem. Choćby po to, żeby potem napisać piątą recenzję do Twojej kolekcji.To ja poczekam.

Cytat:Polskie kino jest chyba nieco zwichrowane Kieślowskim, który w obrazie był ultra-dokumentalny, muzykę to mu Kilar dopisywał a aktorzy, cóż, grali jak grali. Tam treść się bardziej liczyła niż to, co wyliczyłeś, ale do sporej ilości osób to trafiało.Pisząc o obrazie i muzyce, nie Kieślowskiego miałem na myśli. Tak z ostatnich produkcji to "New Arrival" polecam. Jak już widziałeś, to myślę że załapiesz w czym rzecz, a jeśli nie to polecam. Sorry, że tak przykładowo, ale w tym wypadku myśle że takie przykłady więcej mówią, niż moje klepanie w klawiaturę.
Dwa: jeśli już, dla mnie Kieślowski to przykład tego, co zobrazowałeś Hitchcockiem.
Miał przebłyski geniuszu, ale zaliczył też klapy.
Więc nie jest tak, że u mnie albo zero albo jeden.
Dwa Litry Wody napisał(a): Marlow musi być w kontrze inaczej bowiem nie byłby Marlowem.
Mnożą się psychoanalitycy na tym forum i mnożą...normalnie jak te króliki.
Dwa Litry Wody napisał(a): MarlowA dawaj sobie ile tylko dusza zapragnie....powiedz mi Dwa Litry co mi do tego, to jest twoja ocena .
Cytat:to ja daję 1/10 mimo ze "Kleru" nie widziałem i nie zamierzam tego chłamu oglądać, a obrażonym katolikiem nie jestem.Też „Kleru” nie widziałem (i najprawdopodobniej nie zobaczę), ale za „chuja karmazyna” daję 10/10.
Po drugie: domyślam, się że moja argumentacja nie bardzo przekonuje i ta kiepska trollerka ma rzekomo obnażać luki w rozumowaniu.
To powodzenia życzę i podpowiadam tylko jeszcze, nie ma nic bardziej śmiesznego jak "świeckie" dogmaty, odczytywane literalnie " nie widziałeś nie krytykuj". Sam w sobie ten dogmat śmieszny nie jest, ale z tymi interpretatorami to skaranie boskie...
Krótko: Smarzowski żadnym nowicjuszem nie jest.
Marcin Basiński
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
Keep calm and blame Russia
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
Keep calm and blame Russia


