Jeżeli faktycznie będą mieli władzę w 5 sejmikach to będzie to sukces, chociaż nie tak duży jak się spodziewali. 4 sejmiki to tak pół na pół, mniej niż 4 należy uznać za porażkę. Przypominam też, że PIS wydał największe środki na przedwyborczą propagandę i zalał nią obszary w których miał szanse na wygraną. U mnie w Małopolsce tak na oko PIS wywiesił więcej przedwyborczych śmieci niż wszystkie komitety razem wzięte. Natomiast dalej nie sądzę aby PIS był w jakimkolwiek trendzie wzrostowym - więcej sejmików wynika raczej z rozmaitych fluktuacji niż ze zwiększającego się poparcia w skali kraju - jestem przekonany, iż w wyborach w 2019 roku uzyska gorszy wynik niż w tych w 2015.
A tak z innej beczki to przygnębiające jak często w wyborach na poziomie niższym niż sejmik (dopiero tutaj głosowanie na partię ma sens) wyborcy zamiast głosować na dobrych kandydatów głosowali na partyjniaków z PO lub PIS (lub raczej przeciw PO i przeciw PIS). Widać, że decyzja Kaczyńskiego z 2005 roku aby z PO zamiast sojusznika uczynić sobie wroga ma dalekosiężne skutki do dzisiaj - i to korzystne zarówno dla PIS jak i PO. U mnie w mieście był beznadziejny kandydat na prezydenta z PO, tragiczny kandydat z PIS oraz w jako tako rokujący bezpartyjny. No i łącznie 74% ludzi, którzy udali się do wyborów zagłosowało na tych dwóch pierwszych, mimo iż z sytuacji w mieście nie jest zadowolony praktycznie nikt bo tak POwski magistrat jak i PISowska rada miejska dawały do tej pory dupy na całej linii. Ciężko mi uniknąć wrażenia, że te 37% mieszkańców miasta głosujących na PO-PIS to idioci. Zwłaszcza, że w tych wyborach była sensowna alternatywa.
A tak z innej beczki to przygnębiające jak często w wyborach na poziomie niższym niż sejmik (dopiero tutaj głosowanie na partię ma sens) wyborcy zamiast głosować na dobrych kandydatów głosowali na partyjniaków z PO lub PIS (lub raczej przeciw PO i przeciw PIS). Widać, że decyzja Kaczyńskiego z 2005 roku aby z PO zamiast sojusznika uczynić sobie wroga ma dalekosiężne skutki do dzisiaj - i to korzystne zarówno dla PIS jak i PO. U mnie w mieście był beznadziejny kandydat na prezydenta z PO, tragiczny kandydat z PIS oraz w jako tako rokujący bezpartyjny. No i łącznie 74% ludzi, którzy udali się do wyborów zagłosowało na tych dwóch pierwszych, mimo iż z sytuacji w mieście nie jest zadowolony praktycznie nikt bo tak POwski magistrat jak i PISowska rada miejska dawały do tej pory dupy na całej linii. Ciężko mi uniknąć wrażenia, że te 37% mieszkańców miasta głosujących na PO-PIS to idioci. Zwłaszcza, że w tych wyborach była sensowna alternatywa.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"

