ZaKotem napisał(a): W kulturze, w której za normalne postrzega się jedzenie ludzi, w przypadku głodu (a głód w społeczeństwach prymitywnych jest rzeczą normalną) zaczynamy postrzegać drugiego człowieka jako potencjalne źródło pożywienia.
W takich kulturach zjadanie ciał lub fragmentów ciał innych miało prawie zawsze charakter rytualny (uzyskanie mocy tej osoby, siły wojownika itp.) W sytuacji ekstremalnego głodu w każdej kulturze ludzie posuwali się do kanibalizmu, choćby pod Stalingradem jeszcze w 1942/43 r.
zaKotem napisał(a):Pomijając kwestie zdrowotne (jedząc ludzi można zarazić się wszystkim, co ci ludzie mieli, jedząc zwierzęta innych gatunków tylko niektórymi rzeczami)
To się tak nie przekłada 1:1. Praktyka kanibalizmu nie jest tak znowu bogata ale można założyć, że nie każdą chorobą można zarazić się jedząc tkankę mięśniową innego człowieka. Podobnie jak jedząc mięso zwierząt można zarazić się wirusem, który dla tego zwierzęcia nie był szkodliwy a była jego nosicielem. Kwestia obróbki cieplnej mięsa.
Przeliczanie wartości życia zwierzę-człowiek na podstawie zabitych przedstawicieli gatunku, rzeczywiście dobry pomysł. Pójdźmy dalej, śmierć jednego człowieka (zabójstwo) dzisiaj w przeliczniku na takie samo sprzed powiedzmy 100, 500 czy 2000 lat. Skalę dla dzisiejszego zabójstwa można policzyć za pomocą odpowiednio kalkulowanego współczynnika do podobnych w przeszłości wg liczby przypadków w czasie? Kara śmierci 2 wieki temu to jak 3,5 współcześnie? Morderstwo Tutsi/Hutu to pewnie nie to samo co choćby w czasie II wojny światowej Francuz/Niemiec? Racjonalizowanie w ten sposób jest słabe i nieuzasadnione.
Co ciekawe masowe zarzynanie zwierząt hodowlanych w skali przemysłowej jest jak najbardziej zgodne z prawem.
Jednocześnie gdyby komuś przyszła ochota przyrządzić w marchewce swojego własnego kota, wcześniej pozbawiając go życia w najbardziej "humanitarny" sposób w jaki jest to potencjalnie możliwe...Taka osoba podlega karze zgodnie z art. 35 ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt:
racjonalny ustawodawca napisał(a):Art. 35. 1. Kto zabija, uśmierca zwierzę albo dokonuje uboju zwierzęcia (...) podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
A więc to kryterium użyteczności ekonomicznej ciała/zwłok zwierzęcia decyduje co jest przestępstwem a co częścią ważnej gałęzi gospodarki. Zarzynanie milionów zgodnie z prawem jest usprawiedliwione a jeden mały kotek co ma mięska odrobinę i sam go wyhodowałem we własnym domu - dzieło zwyrodnialca.
Wszystko sprowadza się do uznania praw zwierząt, choćby dwóch podstawowych:
1. prawo do życia,
2. prawo do wolności od cierpienia.
To zlikwiduje ogrom tego zjawiska.
Przeglądając historię myśli w tym temacie, na gruncie chrześcijaństwa jesteśmy gdzieś w okolicach starożytności i średniowiecza. O ile wtedy człowiek "musiał" zabijać teraz robi to z przyzwyczajenia, "chce", i Bóg pozwala traktować zwierzęta jak pożądaną ofiarę, przedmiot. W hodowli przemysłowej moralnie jest to wręcz uwstecznienie.
Prawa zwierząt (Wiki)
Voodoo People


