Kontynuacja kwestii ilość vs. liczba z wątku "Co was drażni".
Po zwróceniu mi przez zefcia uwagi, zaczęłam się nad liczbą/ilością zastanawiać. Na moje oko/ ucho liczba wyglądała/ brzmiała lepiej, ale i ilość nie raziła. Ponieważ wcześniej nie natknęłam się na taki problem(ik) językowy, poszperałam w necie i znalazłam ciekawy artykuł.
https://kulturystykajezyka.wordpress.com...-i-liczba/
Przy okazji, brawo dla autora za pogłębienie tematu.
Cały artykuł jest ciekawy. Nie wypada wklejać całości, więc podaję kilka fragmentów. W artykule są opinie językoznawców, z których część preferowała ścisły rozdział ilości /liczby, część zaś sama używała słowa ilość z rzeczownikami policzalnymi.
Czy popełniłam błąd, pisząc ilość literówek zamiast liczba literówek? Może, prawdopodobnie. Z jednej strony wydaje mi się, że liczba błędów brzmi lepiej. Z drugiej zaś, jeśli nie mam na myśli żadnej konkretnej liczby, tylko morze błędów, bezmiar błędów, ogromną rzeszę - czy wtedy ilość błędów nie brzmiałaby lepiej?
Mam nadzieję, że zefciu mnie przekona, iż liczba z policzalnymi zawsze brzmi lepiej - wszak im bardziej przejrzyste zasady językowe, tym lepiej.
I tak na marginesie, trochę w temacie: w szkole uczono mnie, że little/few stopniuje się odpowiednio: less/ fewer, a w ciągu tych x lat mieszkania w Wielkiej Brytanii ani razu nie słyszałam, żeby ktoś w nieformalnej rozmowie użył fewer. Zawsze jest less. Less people, less books, less tasks.
Po zwróceniu mi przez zefcia uwagi, zaczęłam się nad liczbą/ilością zastanawiać. Na moje oko/ ucho liczba wyglądała/ brzmiała lepiej, ale i ilość nie raziła. Ponieważ wcześniej nie natknęłam się na taki problem(ik) językowy, poszperałam w necie i znalazłam ciekawy artykuł.
https://kulturystykajezyka.wordpress.com...-i-liczba/
Przy okazji, brawo dla autora za pogłębienie tematu.
Cytat:Liczba jest bardzo dawnym wyrazem, którego znaczenie też już bardzo dawno skonkretyzowało się z ‘czynności liczenia, rachowania’ w m.in. ‘to, za pomocą czego liczymy’ i ‘to, co jest wynikiem liczenia’. Te znaczenia utrzymują się do dzisiaj, a nas interesuje to drugie.
Ilość na dobre pojawiła się w języku w drugiej połowie XVIII wieku, początkowo w podręcznikach matematyki, ale szybko zaczęto jej używać poza nimi, i to również w znaczeniu liczby.
Cytat:Ilość jest w słowniku Lindego z początku XIX w. (tom I część II r. 1808), zdefiniowana jako ‘iakość względem liczności, wielkości’, czyli z uwzględnieniem tego, co się liczy. W późniejszym słowniku „wileńskim” (1861) zdefiniowano ją jako ‘wielość, obfitość, część, doza’, a wśród przykładów znajdują się również policzalne: „Zebrał znaczną ilość żołnierzy”, „Przysłał mi bydła w takiej ilości, jak w roku zeszłym”.
Cytat:W tzw. słowniku warszawskim, wydanym na jego początku (tom II 1902), definicja ilości brzmi: ‘wielkość, liczba, wielość, oszacowanie czegoś przez porównanie z przyjętą jednostką’ — znów zawiera w sobie liczbę. Autorzy tego słownika używali też ilości z policzalnymi w definicjach, np. gęstość zaludnienia to ‘ilość ludzi na jednostce kwadratowej powierzchni ziemi’.
Cytat:Językoznawca Adam Kryński w książce Jak nie należy mówić i pisać po polsku. Część II (1931) ilość ławników każe zastąpić liczbą ławników, a ilość zastępców prezydenta — liczbą zastępców prezydenta, ale sam w Gramatyce języka polskiego (wyd. 5, 1910) pisze o ilości zgłosek wyrazu, a o liczebnikach głównych, że wyrażają „ilość czyli liczbę przedmiotów”.
Cytat:W opracowanym przez Stanisława Urbańczyka wyborze porad językowych
z „Języka Polskiego” pt. Polszczyzna piękna i poprawna (wyd. II, 1966),
obejmującym okres właściwie od założenia pisma (1913) do roku 1964,
na ponad 600 stronach sprawa ta w ogóle się nie pojawia,
za to sama ilość z policzalnymi — niejednokrotnie.
Stanisław Szober w Słowniku ortoepicznym (1938), przemianowanym po wojnie na
Słownik poprawnej polszczyzny, pod hasłem liczba pisze: „=ilość”.W Słowniku
polskich błędów językowych Stanisława Słońskiego (wydanym w 1947,
ale przygotowanym raczej przed wojną) brak hasła ilość, a pod hasłem
liczba nie ma nic o ilości.
Cytat:Warto tu osobno powiedzieć parę słów o znaczeniu, bo można argumentować, że liczba w połączeniu z policzalnymi to precyzyjniejsze określenie i ma dłuższą tradycję, ale wyraźny rozdział znaczeń jest zupełnie bez sensu, bo ilość najwyraźniej od początku znaczyła, mówiąc prostymi słowami, ‘ile czegoś jest’.W przytoczonym wcześniej haśle ze Słownika poprawnej polszczyzny Doroszewskiego znajduje się przykład: „Ważna jest jakość nie ilość”. W jaki sposób wydzielić z tego policzalne? Czy mówi się: „Ważna jest jakość, nie liczba”?
Cały artykuł jest ciekawy. Nie wypada wklejać całości, więc podaję kilka fragmentów. W artykule są opinie językoznawców, z których część preferowała ścisły rozdział ilości /liczby, część zaś sama używała słowa ilość z rzeczownikami policzalnymi.
Czy popełniłam błąd, pisząc ilość literówek zamiast liczba literówek? Może, prawdopodobnie. Z jednej strony wydaje mi się, że liczba błędów brzmi lepiej. Z drugiej zaś, jeśli nie mam na myśli żadnej konkretnej liczby, tylko morze błędów, bezmiar błędów, ogromną rzeszę - czy wtedy ilość błędów nie brzmiałaby lepiej?
Mam nadzieję, że zefciu mnie przekona, iż liczba z policzalnymi zawsze brzmi lepiej - wszak im bardziej przejrzyste zasady językowe, tym lepiej.
I tak na marginesie, trochę w temacie: w szkole uczono mnie, że little/few stopniuje się odpowiednio: less/ fewer, a w ciągu tych x lat mieszkania w Wielkiej Brytanii ani razu nie słyszałam, żeby ktoś w nieformalnej rozmowie użył fewer. Zawsze jest less. Less people, less books, less tasks.
Jeśli zabraknie ci argumentów - nazwij mnie kłamczynią i napisz, że łżę.

