lumberjack napisał(a): Soja ma dużo hormonów żeńskich i źle wpływa na plemniki ludzi, którzy chcą mieć w przyszłości dzieci.
To kolejny mit związany z wegetarianizmem/weganizmem. Aż dziwię się, że tak późno się pojawia w dyskusji tutaj. Były rzeczywiście kilka może kilkanaście lat temu takie badanie. Tutaj jednak posłużę się źródłem:
"Cała historia o rzekomo feminizujących właściwościach soi opiera się na teorii zgodnie z którą zawarte w soi fitoestrogeny przypominające budową żeński estrogen zaczynają prowokować zmiany hormonalne u mężczyzn. To byłoby zbyt proste. Po pierwsze fitoestrogeny nie są estrogenami i ich działanie jest wielokrotnie słabsze. Co więcej, w rzeczywistości mogą one w organizmie pełnić rolę anty estrogenową. Mogą być też całkowicie neutralne. Dawki fitoestrogenów, które byłyby niezbędne do wywołania reakcji porównywalnej do działania estrogenu wymagałyby od nas jedzenia tak olbrzymich ilości soi, że nikt z nas nie byłby w stanie ich przejść.
Oczywiście jedzenie 5 kilogramów soi nie wyjdzie nam na zdrowie. Ale jedzenie 5 kg jabłek, ziemniaków czy twarogu też nie poprawi naszego stanu zdrowia. Czy to znaczy, że mamy nie jeść jabłek?"
Tutaj opisano dużo więcej na temat mitów dotyczących soi:
http://veganworkout.org.pl/pogromcy-mitow-soja-cz-2/
"lumberjack napisał(a):Ale ogólnie zaciekawił mnie ten temat. Ciekawe czy jest gdzieś jakieś porównanie cen oraz kaloryczności mięsnej diety dla robola i robolskiej wegediety.
Niska kaloryczność diet wege też jest kolejnym mitem. To znaczy zazwyczaj żywność w takich dietach jest dużo bardziej "objętościowa". Kupa pomidorów to jak kawałek mięsa itp. Wchodzi też tu kwestia dużej zawartości błonnika, który nie jest trawiony. Jeśli celem jest jednak uzyskanie wysokiej kaloryczności to nie ma z tym problemu. Orzechy i wszelkie ziarna są wysokokaloryczne, 100g orzechów to jakieś 600 kcal. Aby uzyskać sporą kalorykę dzienną z pewnością zrezygnuje się z tych produktów niskokalorycznych na rzecz tych drugich. Nie wiem o porównaniach cenowych, jak się natknę to podeślę. Na pewno jest porównywalnie a nawet można jeść "po taniości" wegetariańsko i utrzymać kalorykę.
Mam jednak na szybko znaleziony link do filmiku z cyklu "Co jem zazwyczaj w ciągu dnia + ćwiczenia" gościa, który skupia się na budowaniu masy mięśniowej. Można szybko się zorientować jak to wygląda:
Simnett Nutrition (You Tube)
Są, że tak powiem, "więksi goście" ale niech będzie taki nie za duży. Produkty konkretne nie z naszego rynku ale spokojnie są u nas odpowiedniki.
"lumberjack napisał(a):Ile czasu trzeba poświęcić na odpowiednie zbilansowanie diety? Ile kasy (i na jakie roślinki) muszę wydać aby uzyskać ekwiwalent jednego porządnego pęta kiełby i połowy chleba?
Przykłady w filmiku. Połowa chleba to połowa chleba, może zostać ale są smaczniejsze rzeczy. Weźmy na przykład kiełbasę śląską. Zawiera w 100g około 210 kcal (jedna ma około 85g):
- białko 18,5g,
- tłuszcz 15,3g,
- węglowodany 0g (te by się przydały w pracy fizycznej, najlepiej złożone ale będą w chlebie).
Ciężko to tak w biegu przeliczyć, pod względem ilości kalorii czy ceny. Jeśli sam poświęcasz trochę czasu będzie na pewno taniej i dużo smaczniej.
Znalazłem na bardzo szybko filmik o pomysłach na porcje do pracy/szkoły. Odpuściłbym bym tutaj w większej ilości jednak ogórki, paprykę czy inne niskokaloryczne warzywa na rzecz past, pszennych, ryżu, orzechów. Kaloryka to kwestia wielkości porcji.
Kanał Yot Tube - Ideas for lunch
Pojawia się coraz więcej knajp vege ale są to na razie w większości miejsca (nad czym ubolewam) traktowane jako hipsterskie a nie miejsca gdzie można zjeść tanio i smacznie. Minie ta głupia zwyczajnie 'moda' to zaczną się pojawiać miejsca gdzie będzie można zjeść proste wege potrawy za rozsądną cenę. Faktem jest wciąż, że nie kupimy teraz w żabce jednego powiedzmy burgera wegańskiego. Mam nadzieję, że to się zmieni stopniowo bo to faktycznie jest problem.
Voodoo People


