DziadBorowy napisał(a): No właśnie. W dużych i średnich miastach PIS nie ma szans. Natomiast w drobnych miejscowościach jest różnie. U mnie zasadniczo region jest propisowski, sejmik też do nich należy a w promieniu 30 kilometrów kojarzę tylko jedno 4 tysięczne miasto w którym PIS wywalczył burmistrza (o prezydencie mógł tylko pomarzyć) . Co ciekawe w wyborach do rad miasta, gminy czy powiatu poszło im znacznie lepiej. Ale tutaj wspiera ich ordynacja i te 30% wystarcza aby mieć większość. Jednak gdy dochodzi do wyboru ktoś PIS vs ktoś nie z PIS to ludzie mobilizują się przeciw temu pierwszemu, który ma problemy z poprawieniem wyniku z pierwszej tury. Obstawiam, że jeżeli opozycja dogada się przed wyborami do sejmu i wystawi wspólną listę to partia totalna będzie w sporych tarapatach.
Ludzie to nie są żetony które se można przesuwać dowolnie. Prawdopodobne jest, że owa zjednoczona lista będzie miała poparcie takie jak samo PO. Przypominam też, że to nie Kaczor wymyślił ordynację. Musicie zatem cierpieć.
2. Pewna część elektoratu kaczofobicznego nie zagłosuje na PO i na wspólną listę bo nie chce.
Naszym celem jest LINIA. Bojowa linia!

