ZaKotem napisał(a): Nie jest, bo po pierwsze żadna grupa etniczna nie jest odizolowana od innych, a po drugie nawet gdyby taką znaleźć, zawsze znajdzie się jakiś lewak, któremu będzie szkoda utraty całej grupy etnicznej. Trzebaby więc wyeliminować jednocześnie wszystkich lewaków (i to też się proponuje, co zupełnie logiczne), ale to z kolei znowu nie jest izolowana grupa i jakiemuś nieuświadomionemu politycznie i lewaka będzie szkoda, trzeba więc likwidować tych nieuświadomionych..
Przede wszystkim nie musimy dążyć do absolutnego moralnego wyzerowania czynu. Ale wskazałeś już tropy, dzięki którym czyn będący przykładem jednej z najohydniejszych zbrodni w historii dzięki Twojemu tokowi myślenia staje się ot, takim tam ekscesem, może niezbyt miłym, ale moralnie "zredukowanym" przez:
- odizolowanie wstępne grupy etnicznej, osobne ławki, dzielnice itp.
- zohydzenie grupy etnicznej w oczach reszty społeczeństwa, coby nikt ich nie lubił
- możliwe kompleksową i całościową likwidację grupy etnicznej
- eliminację jednostek, które z niewytłumaczalnych powodów, mimo izolacji, zohydzania, rozdawania mienia nadal czują ból dupy z powodu braku sąsiadów.
- i przede wszystkim zadbanie o możliwie głębokie utajenie całego procederu
Wszystko w toku dyskusji miało uzasadnienie w Twoim systemie etycznym, wszystko zostało wykonane w pewnym systemie ideologiczno-politycznym.
Cytat:Chyba żeby Jedyny Prawy użył jakiejś metabomby wysadzającej całą Ziemię. Wtedy nie byłoby nikogo pokrzywdzonego, więc taki czyn byłby dla mnie etycznie neutralny.
Jeżeli samobójstwo jest moralnie neutralne, to zbiorowe samobójstwo, rozszerzone samobójstwo a nawet "totalne" samobójstwo staje się neutralne. Ale Twoje toki myślenia nie stają się przez to bardziej przystępne, przynajmniej dla mnie.
Cytat:Nie "zmiana moralności", tylko "zmuszanie konkretnej jednostki do zachowania niezgodnego z jej moralnością".
Zabrakło wyjaśnienia o ogromie różnicy między tymi dwoma wyrażeniami. To znaczy Twoje jest precyzyjniejsze, ale moralna ocena - nie widzę różnicy.
Cytat:Oczywiście, czasem trzeba komuś sprawić przykrość, jeśli jest to podyktowane ochroną innych przed przykrością powodowaną przez niego. Agresora wsadzamy do paki, chociaż jest mu z tego powodu gorzej, ale gdyby nie to, to gorzej byłoby jego ofiarom. Jest to problem konfliktu interesów i wyboru mniejszego zła.
We wszystkich przykładach, które podawałem, te praktyki były w pewnych kulturach powszechnie akceptowane, i były z korzyścią dla wszystkich (no przy ludożerstwie były przynajmniej bez niekorzyści, trup i tak był już trupem). Więc ciężko tu mówić o "ofiarach" bez uzasadniania, dlaczego nasza kultura jest lepsza od kultury polinezyjczyków, beduinów czy naszych średniowiecznych ancestorów.
Jeżeli natomiast zaczniesz wartościować naszą kulturę nad kultury "prymitywniejsze", to od razu lądujesz w logice postępu kultury. Od tego tylko już krok do uzasadnienia, że kultura wege-eko-cyklistów potencjalnie może być lepsza, niż kultura steaka i BMW.
Cytat:Nie unikałem, tylko dotychczas nie potrzebowałem. Świadomość jest wtórna wobec rachunku hedonistycznego. Dzięki świadomości człowiek może cierpieć nie tylko z powodów takich samych, jak każde podobne do niego zwierzę, ale także dodatkowo z wielu innych. Dlatego w stosunku do człowieka musimy być bardziej ostrożni, niż do psa, a do psa bardziej, niż do żółwia, ale żaden przeskok jakościowy nie zachodzi, a wszystko sprowadzam do pytania: jak człowiek, pies czy żółw będzie się z tym czuł.
<auto-ciach>
Wiem, że sam nie chciałem iść w dygresje o kosmitach czy hybrydach, ale być może w przyszłości będziemy mogli się komunikować ze zwierzętami. Na dzień dzisiejszy możemy obserwować ich zachowanie. I tu nie jest tak, że owieczki na hali dobrowolnie stoją w niewoli. Owieczki na hali są pilnowane przez pasterza i owczarka. A owczarek wobec owiec stosuje te same taktyki, co wilki na polowaniach (tylko nie zagryza itd). Krowa, nie przybita łańcuchem do ziemi, idzie "w szkodę". O kozach lepiej nie wspominać. Teza, że zwierzęta dobrowolnie przebywają w niewoli dotyczy może kilku gatunków, udomowionych "pod dachem", co do reszty są to zawsze jakieś formy więzienia wbrew instynktom.
EDIT: Lekko poprawiłem akapit. A konkluzja jest taka, że do momentu wynalezienia jakiejś komunikacji ze zwierzętami, obserwowalne "instynkty" można uznać za ekwiwalent uczuć zwierząt. Jeżeli jakiś typ hodowli lub domestykacji zwierząt jest sprzeczny z ich instynktami, należałoby to uznać za cierpienie "świadomości" danego zwierzaka.
Cytat:Teoretycznie mogę sobie wyobrazić jakąś istotę świadomą, ale niezdolną do odczuwania przykrości i przyjemności, jakąś zaawansowaną sztuczną inteligencję, a wtedy żadne działanie nie wyrządzi jej krzywdy. Natomiast czyjeś DNA nie ma dla mnie żadnego znaczenia.
No dla Ciebie nie ma, dla mnie ma, dlatego więcej się przejmuję losem ludzkich dzieci z upośledzeniem mózgowym niż dorosłych szympansów, których inteligencja i świadomość może być większa. Taki mój egoizm gatunkowy.
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

