Osiris napisał(a): Przecież nie napisałem "katolicy chcieliby" tylko Kościół. Jako, że ekspertem nie jestem to oparłem się na wyjaśnieniu Berta, który twierdzi (z pewnymi wyjątkiami) że nie ma raczej szans na zbawienie dla osoby niewierzącej, która świadomie odrzuca wiarę katolicką. Tak więc jak to jest?
Tak jest, że nie wiadomo, co to w ogóle znaczy "świadomie odrzucać wiarę katolicką". Dla katolickich konserw oznacza to po prostu przekonanie, że katolicyzm jest błędny a jego doktryna fałszem, czyli wszyscy ateiści i w ogóle innowiercy którzy zetknęli się z prawdziwą prawdą, ale w nią nie uwierzyli, lecą do piekła. Według katolickich libertynów z kolei "świadome odrzucenie" to taka niewykonalna psychologiczna akrobacja, że ktoś poznaje katolicką doktrynę, uznaje ją za prawdziwą, ale i tak z powodu swej nikczemności odrzuca. Bo jak uznaje za nieprawdziwą, to jest to dla nich znak, że jej właściwie nie poznał, więc i odrzucić nie jest w stanie. W takim wydaniu trudno znaleźć kogokolwiek, kto do piekła ma szansę pójść, chyba tylko sam Diabeł tam siedzi. (On właśnie znał prawdę i jej nie uważał za fałsz, ale i tak się przeciwko niej zbuntował, no ale anioły tak mogą mieć). No i są różne stopnie pomiędzy jednym a drugim ekstremum.

