bert04 napisał(a):Dzięki wielkie, ale rzeczywiście do emerytury sporo mi jeszcze brakuje, więc nie stanie się to prędko.Poligon. napisał(a): Od czegoś trzeba zacząć.
Uśmiejesz się, ale gdy przejdę na emeryturę, planuję coś takiego otworzyć.
W założeniu ma być to azyl połączony ze schroniskiem dla zwierzą. Byłem na dwudniowym szkoleniu dla inspektorów OTOZ Animals, dlatego wiem jak się do tego zabrać. Przy odpowiedniej organizacji, do takiej inwestycji nie trzeba będzie nawet dopłacać.
Wcale się nie śmieję, może nawet przy jakiejś nadwyżce finansowej sypnąłbym grosza na taki projekt, coby nieco uspokoić moje sumienie grające marsza w kiszkach. Ale to z mojej i Twojej strony na razie gdybologia.
Cytat:Zjadanie jest motywowane koniecznością przeżycia.W społeczeństwach cywilizowanych ten argument zupełnie odpada.
Można zdrowo i ekonomicznie funkcjonować bez tego faktoru.
Cytat:Myślałem, że w tym wątku punkt ciężkości jest na etyce, nie na dietetyce. Jeżeli bym zrezygnował z jedzenia mięsa z powodów etycznych (co nie jest wykluczone, niemniej w najbliższej przyszłości nie zapowiada się), to nawet potencja lwa, siła tura, zdrowie konia czy długość życia żółwia nie byłyby argumentami na rzecz zmiany sposobu odżywiania.Wszystko się zgadza, ale przecież dobrze jest połączyć miłe z pożytecznym.
Cytat:Jakoś ostatnio fiksacja genitalno-analna na forum się pleni. Ale jak przy tym jesteśmy, kłopoty gastrologiczne miewam częściej, jak na wieczór się najem warzyw czy owoców (tak, wyobraź sobie, czasem rezygnuję z krwistego steaka na dobranoc). Albo z rana przesadzę z płatkami owsianymi. Być może to kwestia przestawienia diety, ale moje subiektywne doświadczenia idą właśnie w tym kierunku.Wegetarianin poleciłby Ci ayran na wieczór - w Lidlu jest chyba najlepszy.
Ale ja proponuję długi spacer.
Cytat:Podejrzewam więc, że Twoje błogie odczucia w wyniku przejścia na dietę warzywną mają jakiś związek także ze sposobem przyrządzania w lokalach, z których korzystasz.To chyba całokształt.
Kiedyś sądziłem, że po wyczerpującym dniu w pracy najlepszy wypoczynek, to wygodna kanapa i pilot od telewizora pod ręką.
Po przejściu na wege, wszystko się zmieniło.
Gdy jestem w Polsce (zagranicą bywa różnie) korzystam z basenu przynajmniej trzy razy w tygodniu - prawie zawsze późnym wieczorem, a po nim obowiązkowy, dziesięciominutowy seans saunowy (wiesz, co to takiego?), od którego mocno się uzależniłem.
I niech mi nikt nie wmawia, że to rozrywka dla bogaczy. Mój karnet Multisport w systemie benefit kosztuje ok. 100 PLN/mies.
To niska cena za nieograniczony dostęp do tysięcy obiektów rekreacyjno-sportowych w całym kraju. W samym Poznaniu jest ich blisko 200. I ta cała aktywność - co wyraźnie chcę podkreślić - to nie wynik jakiegoś narzuconego sobie rygoru, który traktuje się jak przykry obowiązek.
To autentyczna rozrywka.
Rodica napisał(a): Jestem pewna, że wegetarianizm może prowadzić do niedoborów ważnych pierwiastków.Pewne jest, że dieta wege zdrowsza jest, niż nawet zbilansowana wszystkożerność. Ale jak w każdym sposobie ożywiania się, zależy zwracać uwagę na zróżnicowanie menu.
Gawain napisał(a): W klimacie polarnym liczy się ilość kalorii jakie można w siebie wepchnąć, aby poczuć się sytym i przeżyć do jutra. Tam czterdzieści dni postu jest niewykonalne nawet w czasie ich lata.Ale nie żyjesz przecież w klimacie polarnym, czy w amazońskiej dżungli. Nie musisz utrzymywać się z tego co upolujesz. Odarpi, czy Anaruk nie mieli wyboru.
Ty masz.
Gawain napisał(a): Gdyby smaki zależały od wdrukowywania to kuchnia by nie ewoluowała a była konserwatywna i składała się tylko że znanych rzeczy.Nie. Wdrukowanie (impriting) nie utrzymuje się przez całe życie i podlega ewolucji. Ewolucji, a nie rewolucji, dlatego przebiega powoli.
Gawain napisał(a): No i jedzenie mięsa nie jest niezdrowe. Ludzie to wszystkożercy i mięso im służy w odpowiednich dawkach.To następny mit.
Nawet arszenik w odpowiednio małych dawkach nie zabija natychmiast. Ba, może nawet stanowić czynnik przystosowawczy, uodparniając organizm na naturalne toksyny - choć dzieje się to dużym kosztem.
Sposób odżywiania, to odpowiedź na środowisko, a że Homo sapiens, to gatunek bardzo ekspansywny, toteż aby przeżyć w trakcie swych wędrówek musiał wykształcić swego rodzaju wiktualny oportunizm, czyli konsumować wszystko, co dostarczało mu choć minimalnej dawki energii i nie zabijało od razu. Tym zresztą można tłumaczyć ogromną, niespotykaną u naczelnych wysoką omniworyczność człowieka.
Teraz wszystko się zmieniło i mięso stało się dla gatunku przekleństwem - swego rodzaju nieodrzuconym na czas małpim ogonem, który plączę się mu pod nogami do dziś utrudniając egzystowanie.
Gawain napisał(a): Z moją wrażliwością jest wszystko w porządku. To nie ja mam gastropierdolca, który nakazuje rozszerzać gatunkową empatię na przedstawicieli całej fauny.Jest dokładnie na odwrót.
To gatunkowa empatia powoduje ów gastropierdolec.
Tylko to nie ja obwołałem siebie wszystkożercą i faszeruję swój organizm byle gównem, bo tak robili przodkowie.
Weganie są po prostu bardzie wybredni - nie żrą jak świnie wszystkiego, co im natura pod nos podtyka.
Gawain napisał(a): Minimalizuje ilość zwierzęcego białka do niezbędnego minimum. Mięso jest żarte w takich ilościach, ponieważ przez stulecia było rarytasem i oznaką bogactwa.Jasne, teraz zamiast siedmiu czarownic na miesiąc, palisz tylko dwie.
Czujesz się lepiej?
I dlaczego minimum, a nie maksimum.
Skąd wiesz, jak dawka jest optymalna?
Gawain napisał(a): Dzisiaj jest nim tofu, soylenty i szpanerskie wege-, bio-, eko-, free GMO, gluten free i zero calories.Zapomniałeś o sztucznych futrach.
Nie ma to jak kaptur z różowym, syntetycznym "cicikiem".
Gawain napisał(a): Na dobrą sprawę to mój organizm codziennie zabija miliardy bakterii i wirusów, całkowicie świadomie holocaustuję owady żrące moje uprawy, wybijam pocieszne muszki i myszki, podtruwam ślimaki i zagładzam wrony.Naprawdę nie odróżniasz bezpośredniego ataku od samoobrony? Ten wpis jasno pokazuje, ile ignorancji i mitów pokutuje wśród pantofagów.
To, że nie zjadam zwierząt z powodów etycznych, nie oznacza, że nie wolno bronić się przed tymi, które chcą zrobić mi krzywdę - albo bezpośrednio, albo np. zjadając moje uprawy.
Gawain napisał(a): Cytat: Poligon napisał(a):Próbujesz być dowcipny?
Może wybierz się
Na tatara? Właśnie idę zrobić. Baj!
No, to kiedy następnym razem postanowisz nadmuchać jakąś żabę, nie zapomnij najpierw przytknąć ust do jej kloaki i wyssać wnętrzności - więcej wtłoczysz w nią tego zatęchłego powietrza, którym oddychasz i huk przy rozgniataniu obcasem będzie głośniejszy.
Może wtedy bardziej Ci ulży.
Baj!
Skoro jednak śmierć ustanawia porządek świata, może lepiej jest dla Boga, że się nie wierzy w niego i walczy ze wszystkich sił ze śmiercią, nie wznosząc oczu ku temu niebu, gdzie on milczy.
Albert Camus
Albert Camus

