ZaKotem napisał(a): Wykształć sobie kompulsywne lgnięcie do przeciwstawiania się natręctwom. Wtedy cokolwiek zrobisz, będzie zgodne i z twoim sumieniem, i z naturą.Jakim konkretnie natręctwom? Jak odróżnić natręctwa od nie-natręctw? Pytam poważnie, bo sam się często na chwilę stopuję, by ustalić, czy to co chcę zrobić (na przykład teraz odpowiedzieć na Twojego posta), jest kompulsywne, czy też nie. I takie zatrzymywanie się na chwilę, to może być kolejne, już meta-natręctwo

A poza tym część mnie uważa, że powinienem kierować się swoją kompulsywnością - w końcu robiłem tak od dziecka
(dlatego też ma to u mnie pewne cechy bardziej osobowości anankastycznej niż zaburzeń obsesyjno-kompulsyjnych...ale może to obecna klasyfikacja leży i kwiczy, bo moim zdaniem to jest coś pośrodku). Nie wiem jak opisać tę kompulsywność. Generalnie to jest u mnie taki wewnętrzny, natrętny, natarczywy, agresywny, impulsywny strumień energii, niczym rwąca rzeka. Mam jednak wybór, aby w tę rzekę wejść i ją realizować lub też nie. Generalnie ten sam wewnętrzny nurt skłaniał mnie w dzieciństwie do tików nerwowych.
Wyrobiłem sobie jednak własnie - jak mówisz - postawę do przeciwstawiania się temu.
Ciekawa sprawa, bo u mnie przeżywanie religijności w szczególny sposób było własnie powiązane z tym kompulsywnym wewnętrznym strumieniem energii (podświadomy obraz gniewnego, surowego (neurotycznego?) Boga?).
May all beings be free.
May all beings be at ease.
May all beings be happy
May all beings be at ease.
May all beings be happy

