towarzyski.pelikan napisał(a): Twierdzi, ze ma. Z opisu to mi bardziej przypomina po prostu duży temperament. Ja mam wrażenie, że ostatnio jest moda na to, zeby z wszystkiego co ludzkie robić zaburzenie. I niestety popularność buddyzmu nie pomaga. W swietle buddyzmu to min. 90% mieszkańców Zachodu jest zaburzona/chora psychicznie.Bo też każdy jakieś tam zaburzenie ma, co nie czyni nas wcale chorymi. Obecnie w psychiatrii upowszechnia się pogląd, żeby ludzi z zaburzeniami nie traktować z miejsca jako pacjentów, nie "naprawiać" ich sposobami medycznymi, przynajmniej kiedy nie stanowią dla nikogo zagrożenia. Przede wszystkim takie osoby powinny mieć wsparcie środowiska, a wtedy zaburzenie nie przekształca się w autentyczną chorobę, czyli cierpienie. Oczywiście "wsparcie" to nie jakaś granicząca z pogardą litościwość, "o mój biedny, taki jesteś inny i chory, mam nadzieję że wyzdrowiejesz i będziesz normalny jak my, porządni ludzie, a jak nie, to z litości będziemy udawać, że się od nas nie różnisz". To zaakceptowanie jego dziwności i przekonanie jego samego, że bez "leczenia" może swoje zaburzenie opanować tak, żeby nie warczało i nie gryzło ludzi (w tym i jego samego), jednocześnie pozostając częścią jego osobowości.
|
Pytania do agnostyków?
|
|
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości

