Ponieważ Żeniec (o innych apologetach wegenazimu to nawet nie ma co mówić) najwyraźniej nie ma ochoty na merytoryczną dyskusję - żadnych konkretnych liczbowych danych nie chce przedstawić, nawet tego rzekomo cudownego składnika diety wegańskiej też jakoś nie potrafi zdradzić - pilaster podsumuje swoje stanowisko w punktach.
1. Chociaż gatunek ludzki jest ewolucyjnie (ekologicznie, fizjologicznie, behawioralnie, etc) dostosowany do wszystkożerności, to istniały w historii populacje H sapiens czysto mięsożerne, natomiast nigdy nie istniały populacje czysto wegańskie. Jest to przynajmniej wskazówka, że w weganizmie brakuje czegoś niezbędnego ludzkiemu organizmowi.
2. Porównywanie jakiejś jednej konkretnej diety wegańskiej z jakąś jedną konkretną dietą mięsożerną nie ma żadnego sensu. Są różne diety takie i różne diety owakie, lepsze, czy gorsze, zależnie od konkretnego osobnika i warunków w których on żyje.
3. Argument, że "mięso jest szkodliwe" to demagogia. Zapewne jakieś określone mięso, w jakiś określony sposób przyrządzone, może być szkodliwe - w surowym tatarze na ten przykład mogą się kryć pasożyty. Jednak istnieje wiele produktów i diet czysto wegańskich (jak np dieta oparta na pszenicy - wczesnoneolityczna), które są szkodliwe nieporównywalnie bardziej.
4. Argument "zwierzęta cierpią", jest czysto emocjonalny, nie mający żadnego merytorycznego uzasadnienia. Nie istnieje żadna obiektywna, mierzalna skala "cierpienia" która można by zastosować do różnych warunków i różnych gatunków i obiektywnie owe "cierpienie" zmierzyć i porównać. Zwolennicy wegenazimu nawet nie próbują takiej definicji stworzyć. Żaden z nich nigdy też nawet nie próbował uzasadniać, że zjadane przez nich rośliny nie cierpią.
5. "Badania" współczesnych wegan mające na celu uzasadnienie dlaczego są oni mądrzejsi, piękniejsi, wrażliwsi i pod każdym względem doskonalsi od odrażających, brudnych, złych mięsożerców, są obarczone jedna podstawową nieusuwalną wadą: obejmują ludzi, którzy na weganizm przeszli w jakimś określonym momencie swojego życia, a nie takich, którzy by w nim żyli od pokoleń. Warto zauważyć, że nawet najbardziej zagorzali wyznawcy tej ideologii niesłychanie rzadko aplikują taką dietę swoim dzieciom (choć były przypadki, że jacyś wegańscy psychopaci niemal zagłodzili swoje dzieci na śmierć próbując to robić), czego by nie zaniedbali na pewno, gdyby tylko autentycznie byli przekonani o jej cudowności.
5. Jako zwolennik równości, pilaster nie ma nic przeciwko weganistom jako takim. Niech sobie nawet trawę żrą, jeżeli taka jest ich wola i kaprys. Co więcej, ponieważ chcącemu nie dzieje się krzywda, mają oni wg pilastra prawo do karmienia trawą również swoich dzieci (z pkt 5) W końcu to ich dzieci, a chcącemu nie dzieje się krzywda. Jednak wegenaziści wcale na tym nie pragną poprzestać i chcą, jawnie to deklarując, narzucić weganizm wszystkim ludziom na świecie, jeżeli się nie da inaczej, także przemocą. Ten fakt właśnie całkowicie uprawnia pilastra do nazwania ich wegenazistami właśnie.
6. Współczesna dieta wegańska, aby nie wywoływała negatywnych skutków zdrowotnych, a przynajmniej żeby ich nie wywoływała natychmiastowo, musi być bardzo starannie zestawiona, chemicznie suplementowana i rygorystycznie przestrzegana. Jako taka jest też, licząc zarówno w pieniądzu jak i w czasie przeznaczonym na jej przygotowanie i skonsumowanie, znacznie droższa niż przeciętna dieta wszystkożerna.
1. Chociaż gatunek ludzki jest ewolucyjnie (ekologicznie, fizjologicznie, behawioralnie, etc) dostosowany do wszystkożerności, to istniały w historii populacje H sapiens czysto mięsożerne, natomiast nigdy nie istniały populacje czysto wegańskie. Jest to przynajmniej wskazówka, że w weganizmie brakuje czegoś niezbędnego ludzkiemu organizmowi.
2. Porównywanie jakiejś jednej konkretnej diety wegańskiej z jakąś jedną konkretną dietą mięsożerną nie ma żadnego sensu. Są różne diety takie i różne diety owakie, lepsze, czy gorsze, zależnie od konkretnego osobnika i warunków w których on żyje.
3. Argument, że "mięso jest szkodliwe" to demagogia. Zapewne jakieś określone mięso, w jakiś określony sposób przyrządzone, może być szkodliwe - w surowym tatarze na ten przykład mogą się kryć pasożyty. Jednak istnieje wiele produktów i diet czysto wegańskich (jak np dieta oparta na pszenicy - wczesnoneolityczna), które są szkodliwe nieporównywalnie bardziej.
4. Argument "zwierzęta cierpią", jest czysto emocjonalny, nie mający żadnego merytorycznego uzasadnienia. Nie istnieje żadna obiektywna, mierzalna skala "cierpienia" która można by zastosować do różnych warunków i różnych gatunków i obiektywnie owe "cierpienie" zmierzyć i porównać. Zwolennicy wegenazimu nawet nie próbują takiej definicji stworzyć. Żaden z nich nigdy też nawet nie próbował uzasadniać, że zjadane przez nich rośliny nie cierpią.
5. "Badania" współczesnych wegan mające na celu uzasadnienie dlaczego są oni mądrzejsi, piękniejsi, wrażliwsi i pod każdym względem doskonalsi od odrażających, brudnych, złych mięsożerców, są obarczone jedna podstawową nieusuwalną wadą: obejmują ludzi, którzy na weganizm przeszli w jakimś określonym momencie swojego życia, a nie takich, którzy by w nim żyli od pokoleń. Warto zauważyć, że nawet najbardziej zagorzali wyznawcy tej ideologii niesłychanie rzadko aplikują taką dietę swoim dzieciom (choć były przypadki, że jacyś wegańscy psychopaci niemal zagłodzili swoje dzieci na śmierć próbując to robić), czego by nie zaniedbali na pewno, gdyby tylko autentycznie byli przekonani o jej cudowności.
5. Jako zwolennik równości, pilaster nie ma nic przeciwko weganistom jako takim. Niech sobie nawet trawę żrą, jeżeli taka jest ich wola i kaprys. Co więcej, ponieważ chcącemu nie dzieje się krzywda, mają oni wg pilastra prawo do karmienia trawą również swoich dzieci (z pkt 5) W końcu to ich dzieci, a chcącemu nie dzieje się krzywda. Jednak wegenaziści wcale na tym nie pragną poprzestać i chcą, jawnie to deklarując, narzucić weganizm wszystkim ludziom na świecie, jeżeli się nie da inaczej, także przemocą. Ten fakt właśnie całkowicie uprawnia pilastra do nazwania ich wegenazistami właśnie.
6. Współczesna dieta wegańska, aby nie wywoływała negatywnych skutków zdrowotnych, a przynajmniej żeby ich nie wywoływała natychmiastowo, musi być bardzo starannie zestawiona, chemicznie suplementowana i rygorystycznie przestrzegana. Jako taka jest też, licząc zarówno w pieniądzu jak i w czasie przeznaczonym na jej przygotowanie i skonsumowanie, znacznie droższa niż przeciętna dieta wszystkożerna.

